Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Oj nieładnie...


Dziś Tomasz Skubany też nie usłyszał budzika! co było do przewidzenia, niestety. Toż ja go słyszę przez zamknięte drzwi a on ma go tuż przy uchu i nic. Nastawiłam swój alarm na 7.15, chwytam za telefon i wybieram nr do Tomka. Momentalnie wystrzelił z łóżka jak z procy myśląc pewnie, ze znowu poranny telefon od szefa odbiera. A ja mu tylko wstawaj do słuchawki mówię i przewracam sie rozkosznie na drugi boczek. To mi dało do myślenia, że powinien ustawić sygnał telefonu jako swój alarm albo przynajmniej zmienić go na jakiś inny, bardziej wkurzający. 

Tak więc... sama w domu!!! udało się!!!
Co prawda, wytrąciła mnie ze snu ta poranna akcja telefoniczno budzikowa, na dodatek soki żołądkowe zaczęły lawinowo przetaczać się przez wspomniany organ wewnętrzny i trzeba było wstać i powymiatać z szafek i lodówki co trzeba. Nie lubię jak mi zalegają jakieś opakowania, w których nędzne resztki się utrzymują, sprzątnąć i już!
 I tak pozbyłam się
1. piętki chleba, co mnie już od 2 dni denerwowała
2. ok. 6 połamanych krakersów, które grzechotały wściekle w pudełku
3. kupki niewielkiej makaronu z zupki chińskiej, z którą nie wiadomo co było począć
4. oraz części serka o smaku bez smaku, co to aż wołał z lodówki, ze do krakersów to nic lepszego w całej Islandii nie znajdę
Do tego herbata całkiem zwyczajna i po śniadaniu.
  • nonos

    nonos

    27 sierpnia 2009, 10:06

    Patentu z telefonem też czasami używam na mojego Dziecia:). Bo jak wołam z "ogromnych" przestrzeni naszego 30 m mieszkania, to on na głuchotę tajemniczą zapada. A telefon zawsze odbierze;-)