Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Nie ma mnie


Takie moje pierdu pierdu, że od nowego roku wracam, notuję, chudnę... Ktoś uwierzy?

Jeszcze się nie zebrałam w sobie i nie zaczęłam nawet postanawiać noworocznie. Ważę ile ważę, czyli ok 70 raz ciut więcej a raz mniej. Z doświadczenia wiem, że powracam na vitalię nieregularnie ale wyłącznie wtedy, kiedy chce mi się coś zrzucić. A zima w Islandii piękna, śnieżna i wietrzna. Sprzyja otulaniu w grube swetry, zajadaniu węglowodanów i kontemplowaniu. Przynajmniej u mnie. Waga wskazuje stabilność ale w umyśle przytyłam. Czuję się jak kluska. Nie najadam się a wieczorami fantazjuję o jedzeniu. Bezruch mi nie służy, rozleniwia. Czasami mam zryw w mózgu i myśli o dynamicznym ruchu z moim udziałem. Ale tyłek w tym czasie siedzi nieporuszony. 

Obowiązków przybywa, choć organizacyjnie jakoś trzymam wszystko w ryzach. Mai polska szkoła internetowa mnie przytłacza i  się zastanawiam po co SOBIE to zafundowałam. Dziecko potrzebuje nauki od podstaw, bo nie ma pojęcia o polskiej gramatyce, historii, geografii Polski itd. Dużo czasu nam to zajmuje a ja mam przy okazji gruntowną powtórkę wiadomości z podstawówki poczynając od Biskupna  i części mowy, analizach wierszy... heheh. Mam dokładnie to co chciałam.

Dziś wybieram sie popołudniu do lekarza z Sonią, bo zaniemogła na kaszel ciężki, głuchy, solidny. Przy okazji zrobię zakupy na cały weekend, zeby już nie musieć wyściubiać absolutnie nic z domu. 

Dania odsunęła się w czasie o jakieś pół roku. Lekko ubolewam na tym, bo w zasadzie powinnam już się pakować  albo wręcz urządzać w nowym mieszkaniu. Szkoda czasu i energii na marudzenie. Tomek chce poczuć silny grunt pod nogami zanim nas ściągnie do siebie. I ja to doskonale rozumiem, też nie chcę jechać na wariata. Planujemy przeprowadzkę po zakończeniu roku szkolnego, czyli w czerwcu. Można wtedy pomyśleć o podrózy promem. Fajnie, bo i więcej gratów zabierzemy ze sobą, zamiast je wyprzedawać tu za bezcen. Dla mnie nie ma problemu, ciuchy bym spakowała do jednej solidnej walizki... no może dwóch. Najważniejsze dla mnie są moje kitchen aidy, kilka książek, laptop pod pachę i mozna wyfruwać do kolejnego gniazda ;)

Planowałam krótki wpis. Mam w pamięci zeszłoroczne postanowienie, ze nie wyjadę stąd cięższa niż 66... jakoś tak. Cel jest tylko trzeba znaleźć energię, motywację, chęci... wszystko. Jakoś będzie. Muszę pozamykać pewne sprawy, pozjadać świąteczne cukierki i mogę ruszać do przodu. Piękne słońce wyszło. Juz mnie nie ma.

  • TygrysekTygryskowy

    TygrysekTygryskowy

    20 stycznia 2015, 01:22

    Komentarz został usunięty

  • gosiaczek9159

    gosiaczek9159

    15 stycznia 2015, 23:40

    Kochana prosze doradz jade do Islandii na 5 dni za 2 tygodnie prosze dorac co wziasc ze soba, z gory wielkie dzieki,

  • gosiaczek9159

    gosiaczek9159

    15 stycznia 2015, 23:40

    Kochana prosze doradz jade do Islandii na 5 dni za 2 tygodnie prosze dorac co wziasc ze soba, z gory wielkie dzieki,

  • anpani

    anpani

    15 stycznia 2015, 15:04

    A do mnie dzisiaj właśnie zawędrowała z Hameryki paczka z samymi zdrowymi sumpelemntami na najbliższe 3 miesiące, bo od początku grudnia zbieram się do przebudowania dietowego. ..i tak właśnie powolutku nabieram ochoty na kolejne podejście do tematu nr 2123456.Tym razem bardziej profeszynal, bo mam rozpisane wszystko przez fachowca, zobaczymy. Kurczę pamiętam jak chwaliłam za zapisanie Maji do tej pl szkoły, rozumiem, że mam odszczekać ? :P Oczyma wyobraźni normalnie tam byłam jak opowiadałaś o pięknej wietrznej, śnieżnej zimie na Islandii... uwielbiam odludnione miejsca, więc tam by mi się chyba dobrze żyło, choć przerażają mnie te opowieści o owcach skaczących z samotności ze skał w morze(ew ocean)...

  • lagunazielona

    lagunazielona

    15 stycznia 2015, 14:12

    O nie! Myślałam, że to mój autorski pomysł i tak błyszczę kreatywnością. Mam wrażenie, że nie umiem tak po prostu jak kiedyś rzucić z dnia na dzień cały jedzeniowy syf, spiąć się i schudnąć 20kg. No nie ma opcji żeby to zadziałało, próbowałam od 2011 roku milion razy :D Za to takie spokojne dryfowanie po wodach Vitalii w kierunku diety mnie przekonuje. Zwyczajnie powoli nabieram ochoty na zdrowie! Dziewczyny wrzucają do pamiętnika fotki swoich obiadów z kaszą, warzywami, owocami...a mnie ślinka cieknie. O to chodzi! Fajnie, że się odezwałaś, dzięki temu jeszcze nie wyszłam na brzeg. Będę wspierać ile wlezie! Pozdrawiam :)