Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
...



Witam. Jeszcze jestem, choć nieproduktywna na vitalii. Z nowym rokiem żadnych postanowień nie przybyło. Idę powoli swoją scieżką i jakoś się kula. Od przyjazdu do Danii moja waga wzrosła o prawie 2 kg :( Mało się ruszam, nie biegam wcale, co najwyżej maszeruję swoją stałą trasą ale od tego się raczej nie chudnie. Poczekam spokojnie do wiosny i zacznę na nowo z bieganiem. Waga 71-71,5 kg.  Tragedii nie ma ale zdecydowanie nie służą mi wyjazdy do Polski. Wypadam wtedy z rytmu i jem co popadnie, sporo żółtego sera na kanapkach, generalnie nabiału dużo. Jak jestem u rodziny, nie miksuję wtedy swoich bezmięsnych past i pasztetów, jem więcej słodkiego niż zwykle i częściej jadamy z Tomkiem na mieście. A od wyjazdu z Islandii minęły dopiero 4 miesiące a w tym czasie byliśmy juz dwa razy w Pl, w tym prawie 3 tyg świąteczne. 

W Danii tak sobie... Właściwie bardzo spokojnie. Dziewczynki od grudnia chodzą do duńskiej szkoły. Są w klasach, gdzie najwięcej uczą się języka, coś tam z matematyki policzą i pomachają czymś na wf-ie i taka nauka... W klasach niewiele uczniów za to niemal każdy z innej strony świata. Dziewczyny bezstresowo podeszły do tematu szkoły. Lubią.

Ja natomiast przez 3 miesiące zasiadałam na islandzkiej kuroniówce i własnie dziś otrzymałam ostatni przelew z Islandii. Pora więc zabrać się za szukanie pracy. Planowo nie ruszałam w tym celu dosłownie niczym przez bite 3 miesiące. Chodziło o odpoczynek od roboczej rutyny. Uwielbiam poranki, kiedy dzieciaki znikają w szkolnym busiku a Tomek chwyta w garść drugie sniadanie i odjeżdza do swoich budowlanych tematów. Cisza. Kilka porannych godzin dla siebie. Wstaję przed 7 rano i wyprawiam wszystkich z domu a potem, choćbym nawet była bardzo spiąca, nie kładę się z powrotem spać. Szkoda by mi było tych paru cichych godzin :) 

No więc praca... Jestem na tropie. Mam niemal w całości opracowane swoje cv, jest jakie jest. Mam wykształcenie humanistyczne, z którym poza Polską nic nie zdziałam. I mam to tak naprawdę w nosie. Postanowiłam, ze skoro lubię garnki i patelnie to poszukam sobie pracy w kuchni w jakimś przedszkolu albo stołówce. Lubię to nawet za mało powiedziane. To bardziej już poszło w pasję. A to ponoć bardzo zdrowo połączyć pasję z zarobkowaniem. Dlatego jestem dobrej myśli. Mam nawet juz wytypowane ogłoszenie, na które niebawem odpowiem i zobaczymy, co dalej. Etat byłby połowiczny, od 12 do 16 godz. i nawet myślę ze te poranne godziny mogłabym zagospodarować na jakiś kurs duńskiego... tak sobie siedzę i kombinuję. W ogóle mnie nie stresuje hasło praca:) 

pozdrawiam :) 

  • anpani

    anpani

    7 listopada 2016, 08:30

    Halo!?Co tu się wyprawia, że nie ma nowego wpisu od lutego?! :- ) Napisz noooo... :- )

    • tomberg

      tomberg

      12 listopada 2016, 13:25

      No nieee wieeeem. Computer zepsuty a pisać na telefonie się nie da, tzn da ale nie lubię. Chyba ogólnie mi sie juz nie chce. Chudnie się wlasciwie samo bo od września pracuję, wlasciwie tyram sprzątając ludziom domy. Co nowego to, ze mamy od kwietnia psa! Jest cudny choć z charakterkiem, rasy appenzeller, nie wiem czy znasz, takie trojkolorowce ze Szwajcarii. Ogólnie jakoś, nic szczególnego. Dziękuję za zainteresowanie , miłe. Pozdrawiam cieplo.

  • DominikaSW

    DominikaSW

    1 lutego 2016, 15:17

    a mialy być zdjęcia kuchni po liftingu i c? i gdzie są? powiem Ci, że ja tez lubie gary;) tylko ja bardziej na słodko:) ostatnio byłam zamawiać torty dla dzieciarni w takiej pracowni cukierniczej i czułam sie jak na planie Kuchnia+ ;) no bosko! tak biało i rustykalnie i wszędzie ksiązki o słodkościach i kitchen aidy ubijające kremy....no mogłabym tam umrzeć:D

    • tomberg

      tomberg

      1 lutego 2016, 16:22

      Ojojoj! To ja już jutro zdjęciami sie zajmę.., sobie zapomniałam zupełnie. Pozdrawiam na słodko