Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
takie tam... niespecjalne sprawozdanie


Witam w deszczowy piątek. Trochę mi ta pochmurna aura nabruździła w planach, bo chciałam z rana zrobić okrążenie ale to raczej jest bez sensu. Bo na dodatek wieje. Nie mam odpowiednich ciuchów do biegania w taką pogodę. Do spacerowania mam dość ciepłe, nieprzemakalne ubrania ale nie nadaja się na przebieżki. 

To moje miejsce na jogging, mało malownicze ale znajduje się blisko domu i ma wygodną do biegania ścieżkę. Sporo ludzi tu spaceruje z pieskami, po środku jest coś na kształt boiska tyle że o tej porze roku porobiło sie z niego bajoro z ptactwem wodnym i normalnym. Jest też parę stacji do cwiczeń, place zabaw dla dzieci, miejsca z grillami i stoliki z ławkami. Przyjemne miejsce, zaraz obok jest też jezioro a moja dzielnica to głownie niska zabudowa jednorodzinna i niewysokie bloki. Cała niemal Kopenhaga jest ceglana, przypomina mi trochę Gdańsk. Jeszcze nie za wiele wiem o Kopenhadze i Danii, prawdę mówiąc. Poruszam się sama w obrębie swojej dzielnicy piechotą. Po przyjeździe jeżdziłam też naszym samochodem z Tomkiem i gps-em w roli pilotów ale już w tej chwili oboje nie możemy nim jeździć. Samochód ma islandzkie blachy a my posiadamy tzw żółte karty, czyli mamy duńskie pesele i meldunki. Za prowadzenie samochodu na innych blachach niż duńskie grozi bardzo wysoki mandat, ponad dwukrotna miesięczna pensja Tomka. Na ulicach bardzo często policja robi łapanki i legitymuje kierowców, sama już byłam poddana kontroli drogowej. Nie ryzykuję więc. Samochodem jakoś, czyli bez mandatu dojedziemy jednak do Polski, bo wybieramy sie tam na świeta. Fajnie, od 6 lat nie byliśmy na swieta u rodziny. Dzieciaki są z tego powodu przeszczęśliwe i jednocześnie niesamowicie smutne, bo okazało sie że mój brat  i siostra z rodzinami spędzają wigilię u swoich teściow. Zwłaszcza Majka ryczała na bogato z tego powodu, przeciez całe kuzynostwo wyjeżdza buuuu, właśnie wtedy kiedy my przyjeżdzamy. Mają tam swój taki grafik świąteczny i co roku jest rotacja. Ja się i tak cieszę na wyjazd i wigilję z rodzicami :) 

Chyba jednak mam ochotę ruszyć tyłek. Pójdę na dłuższy spacer przeplatany zakupami spozywczymi. Po cichu pożyczam Tomka wypasiony spory plecak, dzięki temu siatki nie plączą sie między nogami i można szybko maszerować. Jestem w tym tygodniu, od przełomu, zorientowana na ruch i dbanie o siebie. Po pracy Tomek zabrał mnie na pizzę,od której się uzależnił dosłownie,, bo jest przepyszna, z super ciastem i mega świeżymi dodatkami. Polecam pizzernia nazywa sie Dilis i znajduje się w centrum Kopenhagi, łatwo ją wygooglować, gdyby ktoś był tu przejazdem. No i Tomek raz w tygodniu zahacza o Dilisa a teraz zabiera mnie ze sobą, gdy dziewczyny tymczasem mają swój czas wolny, nieograniczony, w tym playstation i komputer. I ja tej pizzy w tym tygodniu nie zjadłam :))) Wzięłam cudownie świeżą i pyszną sałatkę brokułową. Przy czym czułam sie świetnie, bo ta najlepsza w świecie pizza owszem pachniała smakowicie, jednak nie kusiła. I  tym trendem podążam dalej dlatego, mimo dupnej pogody, idę!

Życzę miłego weekendu.

  • anpani

    anpani

    4 grudnia 2015, 12:49

    My znaleźliśmy we Wrocławiu taki odpowiednik Twojej pizzerii, prawdziwy Włoch robi przy nas pizzę na cieniutkim pysznym cieście, pizza rozpływa się w ustach, pizzeria działa od tygodnia!:D Byliśmy tam raz, następnego dni walczyliśmy ze sobą,żeby tam nie pójść, bo a) kalorie, które idą w brzuch :/ b) najtaniej nie jest ;) i jak dotąd nie poszliśmy, ale wiem,że w przyszłym miesiącu pewnie tam zawitamy JEDNORAZOWO:D. ps. Fajnie się odkrywa nowe, nie? Pamiętam jak Londyn odkrywałam jak tam wyjechałam, coś pięknego :) Miłego weekendu!

    • tomberg

      tomberg

      4 grudnia 2015, 13:06

      Uwazam ze słysznie jest powiedzenie "co z oczu, to z serca" i cieszę się ze ta pizzeria lokuje się w centrum a nie za rogiem:) Pozdrawiam