Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Piekę, szykuję, idę



Przycupnęłam na chwilkę w porze karmienia przy kompku. Trwam w postanowieniu, zeby nie główkować nad wymówką i idę z wizytą do pracy. Kropka. Z ciastem prosto i sprawdzono, żadne tam wynalazki, robię szarlotkę, bo już kiedys towarzystwo testowało. Co  prawda zniknęła pod taczką bitej śmietany, bez której Islandczycy ciasta nie znają. O gustach nie dyskutujemy, co najwyżej się dziwimy. Ja do tego ręki nie przyłożę, nie toleruję przemocy, nawet jeśli mowa o śmietanie. Biorę ze sobą aparat, uwiecznię spotkanie, fotki powklejam. Kończę bo zupa już za trzy godziny a ciasto nie gotowe, ja nie gotowa, Sonia...