Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Impresje z podróży


 

Lądowanie było miętkie. Kolega nasz Wojciech ulubiony, ten sam który krążył z nami po Islandii, przyjechał po nas swoim dziadkiem. Żeby nie było dodam, ze dziadek to jego wiekowy mercedes. W sumie 3 godziny poślizgu spowodowane mgłą, zepsutym wejściem do zapalniczki i tym samym brakiem zasilania dla GPS oraz podenerwowaniem naszego kierowcy. O zwykłej uczynionej z papieru mapie Wojciech nie pomyślał... w nagrodę 2 godziny krążył w pobliżu lotniska w poszukiwaniu właściwego zjazdu i słusznej drogi. Tomek ulokował swoje córki, furę z bagazami oraz mnie w rogu lotniskowego bistro, zakupiwszy uprzednio szklankę świeżo wyciśniętego pomarańczowego soku z farfoclami za 3 euro. Sam dzierżąc papierosa w ustach udał się w celu wypatrywania dziadka, co miało według niego ułatwić Wojtkowi zadanie. Co jakiś czas zaglądał do nas i zdawał relację z  połączeń telefonicznych. W tym czasie Majka rozprostowywała kostki po podróży chowając się za stołkami barowymi i wrzeszcząc na całą jadłodajnię szukaj mnie, mamo! Sonia w miarę spokojna rozglądała sie dookoła szczególnie zainteresowana migającymi kolorowymi światełkam automatów do gry. Problem następił wtedy, gdy Majka oznajmiła że chce kupę. Tomasz gdzieś, nie wiadomo gdzie, bo z okna go nie widać, do kibelka daleko, nie pozwolę dziecku wędrować samemu przez pół obcego lotniska i góra bagaży pod moją opieką oraz Sonia.Kazałam Majce usiąść na tyłku i liczyć na to że chwilowo jej się odechce. Brałam jeszcze pod uwagę opcję pozostawienia bagaży pod czujnym okiem niemieckiej załogi bistro ale te ich czujne oko łypało już na nas z jakąś taką niechętnością. Szczęśliwie w porę zjawił się Tomaszko i obyło się bez skandalu. Wkrótce pojawił się upragniony Wojtek i czem prędzej załadowaliśmy się do mercedesa, wszak było już  po 23 a pan Wojtek miał pojawić się rano w pracy. Arcytrudne zadanie. Moje dotychczasowe odchudzanie, w szczególności zaś jego efekty w postaci zmniejszonego obwodu poopy pozwoliły mi się wpasować pomiędzy dwa dziecięce foteliki na tylnym siedzeniu. Gnaliśmy jak te szalone w granicach dozwolonych prędkości. Postojów brak. Jogurtów i serników tym bardziej. Zatrzymaliśmy sie dopiero na jakiejś stacji benzynowej w celu zakupienia kanapek. Wyleciałam niby strzała bo zgięcie obu kolan było już wyjątkowo uciążliwe. A w sklepie bez lodówki, ni nabiału, ni kanapki zaś ostatni hot dog właśnie kończył swój byt w obecnej postaci pochłonięty przez nieznajomego w czarnej kurtce. Pozostały francuskie rogale ze słodkim nadzieniem. Sonia przespała całą drogę, Maja zaledwie połowę. Obudziła się nagle po jakiś 2 godzinach i nieprzytomnym głosem zapytała Wojtku, czy można się przespać w twoim samochodzie? po czym rozbudziła się już na dobre. Wojciech aż do samej Gdyni nie podzielił się kierownicą i samodzielnie pokonał cały dystans ponad 1100 km. Ja z Tomkiem przysypialiśmy na zmianę w obawie zostawienia Wojtka sam na sam z własnym zmęczeniem.

Pozdrawiam serrrrdecznie. W sprawie nabiału wypowiem się jutro.

  • joanna1966

    joanna1966

    10 grudnia 2009, 23:55

    jesteśta!!! całe, zdrowe, sponiewierane i w komplecie:))) Piszesz, więc zakładam że i dostep do cywilizacji już jest!!!! chlebem i solą witam!!!

  • aganarczu

    aganarczu

    10 grudnia 2009, 17:23

    swietnie, ze dzieciaki jakos podroz przebyly. Udanego pobytu :-))) Naciesz sie Polandia, najedz sie z umiarem polskich wyrobow i wracaj do Islandowa :-))

  • kasiapelasia34

    kasiapelasia34

    10 grudnia 2009, 15:31

    I to są właśnie uroki podróży z dzieciakami :-D Mojemu synusiowi zachciało się kiedyś strasznie siku, gdy właśnie zaczęto wpuszczać pasażerów do samolotu, I był niezły przelot przez tłumy ludzi, stosy bagażu i pół terminalu. I powrót z językiem na brodzie i pędem w ostatnim momencie... A potem pojedyncze wolne miejsca rozrzucone na całej długości pokładu, a my rodzice z dwójką smarkaczy, które nie chcą siedzieć na tyłku. I walka pasażerów o dostęp do kibelka, bo ponoć straśne turbulencje i korzystać nie wolno :-D (ciekawe czemu? czyżby grawitacja przestawała w tedy działać?). Ale mimo zmęczenia jest co wspominać :-) Udanego świętowania w Polandzie :-)