Był piątek:
Bieganie- odpuściłam, w Trójmieście mokro i wietrznie
Owocowo- zjedzone jabłko
Nawadnianie- 700 ml
Kuracja sezamkowa- zaliczona
Wieczorem - drugi burger buraczany na bogato: w bialej bułce z majonezem, pomidorem, sałatą, ogorkiem i cebulo
Alkohol- 1 piwo jednak zagryzane niezdrowo, 100ml czerwonego wina
Post - 10 h
Sobota:
Dziś wybieramy się na pogaduchy do znajomych Białorusinów Sławka i Kasi.
Ma być późna kolacja napewno zakrapiana, bo przygotowali dla nas pokój do noclegu. Nawet zacieszam, bo mam zaległości towarzyskie.
Bieganie- zaliczone.
Owocki - banan
Jedzeniowo- niewiele.
Ta późna kolacja okazała się być bardzo pozną. Nie chciałam się najeść, więc poszłam ciut głodna. Zjadłam tortillę z żółtym serem, do tego domowe przetwory typu ogórki takie siakie, sałatka z pomidorów.
Alkohol- pół czerwonego wytrawnego wina.
Post- brak, czy jakieś 8h bo tyle spałam
W niedziele:
Spacer po lesie w górę i w dół intensywnie - ponad godzinny.
Nawodnienie- słabe, nawet nie uzupełniłam poalkoholowych ubytków.
Jedzenie- jajecznica, pomidory, biały Chleb
Kawa i sernik
Burger z buraka + warzywa
Post- 12 h
Sezamki- 0
Poniedziałek.
Słabo psychicznie się czuję. To pewnie za dużo dzis nie zdziałam.
Ledwo wodę siorbie.
Pozdrawiam