Co tu dużo mówić odpłynęłam
Po pracy, pomimo ulewnego deszczu poszliśmy (na nogach ok 3km) na zlot food trucków, peleryny ratowały patową pogodę,
Zjadłam
- tamal (kolumbijski a'la polski golabek, zawinięty w liść bananowca), z sosem pomidorowym
- meksykanskie nachos (chipsy kukurydziane) z gęstym dipem z zielonej chili i awokado
- butrrito z wołowiną (połowę)
- gałkę loda z miechunki peruwiańskiej
- churros x2 z białą czekoladą, pistacjami
- baklavę x2
wypiłam
- turecki salep, mleczny napój z bulw storczyka
- kieliszek wina z chorwackiej wsi, której nazwy nie pamiętam
- sok z papai 100%
Czy żałuję? Paradoksalnie choć mój cel się oddala, myślę że grzechem byłoby nie spróbować
Pozytywem było zobaczyć Kolumbijskie kobiety - starsze panie w pięknych strojach, komplementy od mistrza baklawy z Trabzonu sprawiły ze obrosłam w piórka;) chwilową utopię przerwała zazdrosna koleżanka, której (przystojny i rozgadany) Turek wpadł w oko 😁. Czas z ludźmi z którymi tworzymy swoistą paczkę nieoceniony, w międzynarodowym towarzystwie (Polka x2, Polak x1 Filipinka x1, Hindus x1, Ukrainka x1) zjedliśmy potrawy z innych kultur, to było fascynujące doświadczenie
Dla osób z Krakowa, naprawdę polecam - Kazimierz, okolice Kładki Ojca Bernatka