Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzisiejszy obiad :) przekraczanie granic
najwyższej wagiŚ


Ta porcja miała ok. 570 kcal. Na obiad dziś był pyszny ryż basmati z groszkiem, do tego chude piersi z kurczaka (delikatnie podsmażone na małej łyżeczce oliwy na patelni teflonowej), trochę sosu słodko-kwaśnego z super składem i warzywa :) 

Uwielbiam warzywa, bardzo dużo ich jem, często mam jeszcze osobno porcję warzyw na talerzu do obiadu i jem „ile wlezie”. ☺️

Załatwiłam dziś jak najwięcej mogłam odnośnie umawiania wizyt w Polsce. Ortodonta, chirurg, ginekolog, stomatolog. Zapisałam się też na paznokcie od razu po przyjeździe, bo nie chce mi się tym razem robić samej (mam cały zestaw do paznokci żelowych i hybrydowych, robię czasem mamie gdy chce, ale samej sobie czasem ciężko idzie, nie jestem profesjonalistką ale mam całkiem dobre poczucie estetyki). 😄

Jestem najedzona. A jest już po 23 i mam jeszcze spory zapas kcal na dziś, ale na siłę nie będę nic jeść. Dziś może mniej zjem, ale za to mogę mieć jutro większy apetyt i się wyrówna. :) 


Rozmawiałam wczoraj z siostrą, która mieszka w UK. Planuje ze swoim mężem i dziećmi lecieć do PL w lutym i namawiała, żebyśmy zrobili rodzinny wypad do Zakopanego. 😅 a ja od razu sobie teoretycznie liczyłam jaką będę miała pod koniec lutego wagę 🤣 niby nigdzie mi się nie spieszy, ale wiadomo - chciałabym być w jak najlepszej formie mogę, bo widzimy się kilka razy w roku. 😄 Więc wychodzi na to, że mogę ważyć za 2 miesiące około 80 kg. Na pewno ponad. Nie chcę się odchudzać na szybko. Ale to nic 😎

Dziś się zważyłam i waga wahała się między 88.4-88.5 kg 😬


Przechodzą mnie dreszcze na myśl, że po ostatnim wypadzie do Polski ważyłam już 94.5 albo coś takiego. Nie chcę o tym nawet myśleć - najwyższa moja waga w życiu i bardzo źle się czułam. Pierwsze kilka dni po zważeniu się i ujrzeniu tak wysokiej wagi to miałam ochotę nic nie jeść, bo się wręcz załamałam. Po tym zaczęłam jeść za dużo i znów wchodzić na wagę i dalej to samo. Ze 2 tyg tak minęły. Autentycznie się przestraszyłam.

Przestraszyłam się, że skoro przekroczyłam granicę najwyższej mojej wagi w życiu, to może za rok będę wracać z Polski z wagą 100+? Co oczywiście dla mnie było absurdalne czy ważyłam 60 kg, czy 80… ale kto wie? Granica była już coraz bliższa… Lepiej o siebie zadbać jak najszybciej. 

Ale cieszę się, że jestem już na dobrych torach. Zaraz będę blisko 85. Później 80. Następnie 75. I tak dalej... To nie jest wyścig szczurów. :) musimy o siebie dbać i dać sobie czas. ❤️


  • YouWantYouCan

    YouWantYouCan

    22 grudnia 2021, 00:17

    Torabora- gratuluje madrosci i zdrowego podejścia do tematu dietowania - ja diet na konce mam cale miliony - czasem mysle , że łatwiej byłoby mi zliczyc czas gdy na niej nie byłam niż ten dot. dietowania . Podstawa to nie fiksowac sie . Wiesz... dla mnie luty też jest kluczowy - mam dwa wazne wydarzenia / wyjazdy i bardzo .. ale to bardzo chciałabym wyglądac jak czlowiek . Jeszcze się wylewam tu i ówdzie ale nie katuje się - wedle vitaliusza , ktory dziaijj uruchomiałam pierwszy raz wyszło mi 1700 kcal z hakiem więc mysle , ze dramatu nie ma- no moze poza ruchem - na biezni nie było mnie od kilku dni i nie zapowiada się na rychły powrot .. Niestety :(Trzymam kciukasy za Ciebie