Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Do diaska z tą chorobą. Yami obiad. Nieotwarty
chleb z...bonusem.


Od dobrych kilku dni choroba nie daje mi spokoju, a zaczęło się to od 30 min schodów, wielki mój trening ;). Także jedynie, albo aż z czym się trzymam to z dietą. Jakiś słodycz czasami dziubne, ale poza tym idzie super. Achh, pogdybie sobie: gdybym nie zachorowała to już bym miała przynajmniej 10 trening. Gdyby gdyby..ale tak nie ma i już. Stąd na obiad dzisiaj zrobiłam fasolkę szparagową z jajem sadzonym, pychota. W międzyczasie zetknęłam do półki gdzie przechowuję chleb...i się załamałam. Wczoraj kupiłam chleb firmy Schulstad z datą ważności 21.01.18 i...jestem załamana, ma pleśń!!! Jeszcze nie otwarte pieczywo z terminem ważności...i co...czuję się oszukana. A tak strasznie wszystkim polecam to pieczywo, bo czuję się super, fajne małe kromeczki...ale teraz to zwątpiłam!!!czuję się oszukana i myślę, czy nas chcą otruć? Ech... polećcie mi jakieś pieczywo!