Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
pochmurnie, ale udanie


tak w sumie mogę opisać dzisiejszy dzień;od rana lało jak z cebra , deszcz obudził mnie około 6 rano, ale uwielbiam deszczowe dni, zwłaszcza jak siedzę w domu :) dziś po części siedziałam, bo do 12.00 byłam w domku, Patryk rano pozałatwiał podatek od mieszkania w skarbówcepotem wyciagną ksiegę wieczystą i zawiózł mi to wszystko do banku, czyli już nie muszępłacić po raz kolejny ubezpieczenia kredytu uffff; jako , że neinawidzę załatwiania urzędowych spraw zwaliłam to na mojego męża i już :) a ja podzwoniłam w kilka miejsc, zrobiłam zamówienie do gabinetu, potem z cito netem ustaliłam i porobiłam przelewy rachunkowe , buuuu

potem pojechałam do pracy i będę tu tkwiła do piątku, ale dam radę i hope !! obrobiłam się z pracą, rozplanowałam jutrzejsze obowiązki i mogłam usiąść do kompa :)

wczoraj i dziś poćwiczyłam, nie za wiele ale jednak; w ogóle to wczoraj na wp przeczytałam, że na boczki i fałdy najlepsze jest hula hop, no to wieczorkiem po pracy, pół Bydzi z Patrykiem przejechaliśmy w poszukiwaniu hula hopu i bingo!!! za cał 4,50 pln kupiłam zielone w prążki hula hop!! tylko , że groteskowo dość wyglądałąm, gdy wieczorem zabrałam się za ćwiczonka , hihihi Mój Patryczek pokładał się ze śmiechu, bo za cholerę mi to nie wychodziło, jemu szło jeszcze gorzej !! heheh, ale chciał spróbować - cóż, bronić nie mogłam :):)

liczą się chęci, jak potrenuję, myślę, że wrócę do wprawy z dzieciństwa i dam radę z tym hula hopem :)

trzymajcie za mnie kciu :)