Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
8/68 - życiowo słabo, dietowo słabo.


http://smakiedyty.blogspot.com/2014/10/pizza-z-pat...
(trzymam żeby nie zgubić^^)

EDIT:

Czuję się gruba. Naiwnie wierzyłam, że po tygodniu zobaczę jakąś zmianę, jakiś sens ćwiczeń... Wiem, że to zbyt krótko. Minimalnie widzę, że jestem chudsza na buzi, to zawsze "pierwszy objaw" tego, że zaczynam chudnąć, ale z drugiej strony nie wiem czy sobie tego nie wkręcam. 

Jeśli za 15 dni nie będę widziała zmian, a sumiennie będę wykonywać postanowienia, wybiorę się do lekarza zbadać hormony. Już od dawna olewam tą sprawę.

60 dni do celu.

Dzisiaj zawaliłam z dietą i ćwiczeniami, chociaż w porównaniu do życia przed odchudzaniem i tak nie uważam tego dnia za porażkę. 
Oparłam się pokusie pożarcia bułki albo zapiekanki żeby zaspokoić mega głód, a zamiast tego grzecznie wróciłam do domu i zrobiłam makaron razowy ze szpinakiem, pomidorami, krewetkami i serem camembert.
Z ćwiczeniami gorzej, bo naprawdę czuję się słabo. Możliwe, że jest to spowodowane zbliżającym się okresem... Masakra, już się boję co to będzie.

Moje życie ostatnio to same górki i padołki. Zero stabilnego gruntu na horyzoncie. Nie mam perspektyw, nie mam pieniędzy, za to mam rachunki, zobowiązania i potrzeby.

Nie mam już zupełnie siły. Mam wrażenie, że moje życie w końcu zmieni się na lepsze...

Zjadłam:
Śniadanie: mały cebularz (juz ostatni)
Obiad: spaghetti razowe ze szpinakiem, pomidorami, serem camembert i krewetkami
Kolacja: koktajl z pomarańczy, kiwi i bananów

Muszę nadrobić jeszcze picie wody i wypić z 3 herbatki.

Ćwiczenia:
- 10 minut Orbitrek
- 30 podnoszeń na nogi na Atlasie
- 40 podnoszeń na ręce na Atlasie
- 50 brzuszków
- 30 przysiadów

__________________________________________________________________

8 dzień odchudzania wymiary:

Talia: 78

Brzuch: 88

Biceps: 26

Udo: 95