Wczoraj miał być dzień relaksu i jedzeniowy Cheat Day, niestety przedłużył się do dziś i jest mi strasznie przykro, że dałam się pokonać...
Wczoraj:
Śniadanie: musli z jogurtem
II śniadanie: banan
Obiad: PIzza na cieście pełnoziarnistym z krewetkami, pepperoni, pieczoną cytryną i serem mozzarella + trochę Nestea (postanowienie o zakazie picia Coli na +)
Kolacja: (no i tu masakra) Reszta pizzy + całkiem sporo czipsów duszków + wino...
Aktywność na plus: prawie 2,5h basenu
Dziś:
Śniadanie: musli z jogurtem
Obiad: mała kanapka z indykiem z Subway'a w bułce ciemnej
Podwieczorek: brokuły i pomidorki koktajlowe z jogurtem naturalnym
Kolacja: 1,5 bułki wieloziarnistej z pasztetem i pomidorem + jogurt bananowy
Aktywność:
Dzień wolny od ćwiczeń.
Ale nie leżałam, 3,5h spacerowania po Galerii uważam za ruch!
Tak czy siak nie mam z czego być dumna i już się poprawiam. Od jutra wracam do ćwiczeń i dotychczasowej diety, nie ma to tamto.
Kupiłam też suplement z l-karnityną i balsam na cellulit :)
spelnioneMarzenie
5 grudnia 2016, 13:07nie jest tak zle ;-)