Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Czekając na piątek...


Śniadanie: musli z jogurtem
Obiad: Łosoś pieczony z sałatką z mixu sałat z pomidorkami i mozzarellą
Kolacja: Kanapka z chleba razowego z szynką i ogórkiem

Wiem... Przerażająco mało (chociażby jak na mnie), ale tak mnie boli ząb, że nie mogę ruszać szczęką :( Jestem załamana.

Ćwiczyłam:
- Callanetics
- 15 minut Pilates
- 10 minut pośladki z Mel B
- 8 minut abs na brzuch
= ok 1,5h ruchu

Dziś zaznaczyłam w mojej tabelce 5h Callaneticsu. Niestety nie robię go całego. Omijam ćwiczenia na miednicę, których nie jestem w stanie zrobić i ćwiczenia na biodra, które zastępuję innymi.

Staram się codziennie smarować balsamem z Soraya i masować masażerem z wypustkami, efekty są - skóra jest jędrniejsza.

Reszta stoi w miejscu... W tym tygodniu chciałabym dać z siebie więcej, bo w piątek zważę się i zmierzę i wiem, że jeśli nie będzie progresu to opadną mi ręce i pewnie się podddam... Tym bardziej, że teraz dookoła jest tyle zmartwień, że ciężko mi skupiać się na diecie. Oby tak nie było.

Liczę, że jutro dotrą bańki chińskie :)

  • blue-boar

    blue-boar

    12 grudnia 2016, 14:00

    powodzenia dalej :*