Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
takie tam


ogolnie nic ciekawego sie nie dzieje, z wyjatkiem tego ze wlazlam na wage wczoraj i sie wq..., mialam nie wlazic wiem ale niewytrzymalam i nastepnym razem juz tak nie zrobie, bo tak wazylam 74,7 a nastepnego dnia jak weszlam to 77,2 hehehe widzicie u mnie to mozna nawet ponad 2 kg w noc przytyc. Ogolnie wiem dlaczego, mam owulacje a wlasciwie juz mialam i troche popuchlam, nawet konkretnie w co niektorych miejscach (stanik mi sie zrobil za maly), tylko ze u mnie to jest tak, ze jak waga wzrosnie to nastepne tygodnie jest zbijana znowu, nie wiem czemu tak, bo przeciez woda powinna zejsc za pare dni a u mnie sie zawsze trzyma cholera jedna. Ale mniesza o to wzielam tabletke na odwodnienie wczoraj (na noc troche mnie zamroczylo jak to robilam) i dzis sprawdzilam jest 75,3 ale to i tak 0,5 kg wiecej od paska eh szkoda slow. Ale co tam byle ze gacie z tylka leca. Z innych spraw moj synus w wtorek skonczyl rok jak to przelecialo szok normalnie. Byla mala imprezka w domu upieklam mojego pierwszego torta, byli dziadkowie i tyle bo taka prawdziwa impreze robimy 20, kupilam nawet mu wczoraj baloniki z 1, i kolorowe serwetki  a coo niech ma w koncu roczek ma sie raz w zyciu. Dietetycznie tez ok mam duzo roboty wiec w pracy nie jem za dobrze tzn o stalych porach, po prostu wrzuce cos jak mam chwile ale nic na to nie poradze jeszcze miesiac i sie uspokoi. Rowerek tez ok tylko musze sie przyznac ze 2 dni nie jezdzilam, jednego dnia siedzialam do 23 na skypie a wczoraj spotkalam sie z kolezanka i juz nie mialam sil, ale jak to ja postanowilam te 2 godziny odrobic. Takze dzisiaj godzinke musze popedalowac, bo dzis ide na step a zgodnie z moimi zalozeniami jak jest aerobik to nalezy sie jeszcze pol godzinki rowerka takze do niedzieli  nadrobie zaleglosci. Ok uciekam do roboty, papapaap