Co tam u Was?
Wiem, że źle zrobiłam, nie idąc do lekarza, pójdę, obiecuję. Wiecie .... sama nie wiem czego się boję. Tego, że może usłyszę coś niedobrego na temat swojego zdrowia.... a z drugiej strony, może tego,ze oba testy ciążowe .... hm.... "dały ciała"? tyle myśli na raz mam, w tym temacie...że szok.
Wczoraj, przyjechałam do mojego studenckiego miasta. rozpakowałam się już w akademiku i poznałam nową współlokatorkę, bardzo miła dziewczyna. myślę , że się dogadamy. Zwłaszcza, że mnie - więcej nie ma , niż jestem w akademiku haha. Wczoraj wybrałam się tez wieczorem z moimi koleżankami na starówkę, na piwo. Pogadałyśmy sobie, o wakacjach..... o tym co się działo itp....ładnych pare godzin :) Wypiłam tylko jedno piwo, nie jadłam nic więcej po kolacji, więc nie wyrzucam sobie tego. W przyszłym tygodniu zaplanowałyśmy wyjście do teatru. Udało mi się je namówić.....bo one, jak większość ludzi teraz - wolą kino....to ja jestem jakaś podobno dziwna, bo uwielbiam chodzić do teatru:) Ta atmosfera.... kontakt z ludźmi, uwielbiam
Miałam tez już seminarium, i dwa zajęcia. Mój promotor sobie wymyślił, ze mamy mieć gotowe prace do końca stycznia, haha, dobry jest :P Ale a sobie obiecałam, że przynajmiej spróbuję, połowę jakby nie było,już mam. i to wg mnie, tą gorszą część, bo czysto teoretyczną, teraz będę liczyć liczyć liczyć i wnioskować :) A na zajęciach - no nuda w zasadzie, miałam już zajęcia z tymi ludźmi, jakoś mnie nie zachwycali. Choć sama tematyka przedmiotów jest fajna - logistyka i przedsiębiorstwo w gospodarce globalnej. Może się jeszcze rozkręca i coś ciekawego nam przekażą:)
Z samym jedzeniem - spoko. Nie rzucam się na posiłki, faza ciągłego głodu już mi chyba minęła. Teraz w akademiku, oczywiście mniej gotuje,bo tu zwyczajnie nie mam takich komfortowych warunków jak w domu, ale nawiozłam tu sporo słoików, które robiłam, dam sobie radę:) Stwierdziłam tylko , że musze podumac nad jakimiś nie absorbującymi pomysłami na białkowe kolacje tutaj.
No dobra, póki co,dziś mam dzień wolny, bo mamy oficjalną inauguracje roku, wypiję kawkę, i idę do biblioteki, poszperać, poszukać jakichś nowości do mojej pracy :) Lubie chodzić do biblioteki..... Takie mole książkowe jak ja, świetnie się tam czują, haha. Szkoda, że w takiej typowej akademickiej bibliotece, jest mało książek "do poczytania",a el to nic, wypożyczę w domu, bo już ta która wzięłam ze sobą, skończyłam w autobusie wczoraj haha.
Buziaki Kochane!
Marysia!
LuiKa
29 października 2010, 17:35Mysiu-Pysiu! Żyjesz? halo! halo!:)) jak stabilizacja idzie?:)) ja dodalam do pamietniczka 'piękne' moje zdj porownawcze-korzystaj poki są:D Buziak
MARGOLKA26
15 października 2010, 16:44BARDZO SPOSTRZEGAWCZA JESTEŚ TAK TO BYŁO GIŻYCKO JA NIESTETY TAM NIE MIESZKAM TO BYŁ WAKACYJNY WYPAD;-) TWOJE MIASTO JEST SUPER;-)POWODZENIA NA STUDIACH MARYSIU;-)...........-JUSTYNA
Dmuchawiec
7 października 2010, 18:09Wrocilam, ale na krotko. Wczoraj zostalam podlaczona pod nowy internet i smiga jak trzeba. Dzisiaj zrobilam wpis, wiec jak masz czas to zajrzyj. Najblizszy weekend to dla mnie dlugi weekend; od piatku do poniedzialku wlacznie = 4 dni. Mam bujne plany z mala jednodniowa wycieczka + wyjazdem na dwa dni wlacznie. Odezwe sie pewnie dopiero we wtorek rano. Wtedy, mam nadzieje, ze wreszcie wypoczne po weekendzie i bede sie mogla oddac blogim zajeciom takim jak nicnierobienie. :) Mam nadzieje, ze do tego czasu cos schudne. ;/ Walcze, zaciekle, ale efekty marne, tylko dlatego, ze robie przerwy w walce, a tak nie mozna. No, moze teraz sie uda, bo od poczatku tygonia odmawiam rozaniec (bo to miesiac pazdziernik) i jakos czuje moc, ale tez dialbel mocniej mna kreci. Czule Cie sciskam. Bedziemy w kontakcie. Zazdroszcze Ci tych studiow, akademickiego zycia i pare innych rzeczy. :D Ja tez mialam fajnie, ale inaczej. pa!
aanyway
6 października 2010, 22:43Wieje optymizmem z tej notki :) Do lekarza wybierz się jak najszybciej, zobaczysz, że rozwieje wszystkie Twoje obawy!
Chemiczka83
6 października 2010, 19:37Wyjście do teatru czy opery jak najbardziej, a kino tak samo jak Ciebie mnie nie zachwyca wcale. W kinie ostatnio byłam na IV roku studiów na "Agent XXL" czyli bardzo bardzo dawno temu. A takie wyjścia do teatru to po prostu coś innego, ta atmosfera się udziela...Ah zazdroszczę! muszę się też wybrać do teatru, bo dawno nie byłam.
shizaxa
6 października 2010, 17:48lepiej wiedzieć dlaczego nie masz @ niż żyć w niewiedzy...ja też lubię poczytać choc mam na to mało czasu:(
LuiKa
6 października 2010, 13:31fajnie ze faza glodu Ci przeszla:) Ja ja mam od paru dni i tylko chodze i szukam (dobrze ze czystki w domu sa wiec nic nie znajduje a spalam kcal tym chodzeniem:D). Mam nadzije ze mi tez lada-moment przejdzie. A do lekarza idz Kochana, wez sobie do jakiejs milej, mlodej babki-na pewno cos zaradzi. Albo idz od razu do ginekologa-skierowania nie trzeba a przy okazji Cie przebada:)) Piwka nie masz prawa sobie 'wyrzucac'-bylo milo, grzecznie a 1 piwo to pryszcz!:D Dzielna jestes;)) Milego myszkowania w bibl, a ci promotorzy to zawsze maja takie ambitne plany, ktore potem studenci weryfikuja:D milego dnia, buziaki
Finni
6 października 2010, 11:51ano czasami tak człowieka napadnie głodowy potwór ale zwykle to szybko mija... lekarza nie ma co sie bac - co sie odwlecze to nie uciecze!
walia
6 października 2010, 11:33i nie denerwuj :) STUDENTKO, ależ Ci zazdroszczę... ech