Witam Was w pierwszym wpisie z Polski :) Przyjechałam już kilka dni temu, ale dopiero dziś mam chwilę, żeby do Was napisać.
Dietowo wszystko w porządku, nawet w podróży nie grzeszyłam :D Jedyny problem polegał na straszliwej temperaturze panującej w autobusie... zepsuł mi się mój genialny naleśnik, stojący niestety najbliżej ogrzewania (nie miałam możliwości go przestawić) :/ Na obkad zjadłam więc kolejną porcję warzyw, dopchałam chlebkiem i było ok. Naleśnika było mi szkoda, ale co zrobić..?
Pierwszy raz podczas podróży nie jadłam nic w nocy. Udało mi się zachować stałe pory posiłków (08.00, 12.00, 14.00, 17.00, 20.00) i chociaż w nocy nieźle mnie ssało, byłam męska :D
Nie dysponuję niestety fotomenu, bo po prostu nie mam czasu robić zdjęć :( Ruchu mam sporo, dużo chodzimy, poza tym wczoraj zrobiłam ręce i rzuch z Mel B. Poluję na wegetariańskie książki kucharskie, lunchboxy i fajne polskie kosmetyki - kiedy mam czas. Mam nadzieję, że niedługo to szaleństwo się skończy i będę miała dla Was trochę więcej czasu :)
Co do menu jako takiego, to wciąż codziennie jem owsiankę zmiksowaną z różnymi owocami i często szpinakiem. Drugie śniadanie to sałatka owocowa lub warzywa i chlebek pełnoziarnisty z pasztetem sojowym i szpinakiem. Obiad... Pierwszego dnia miałam warzywa na patelnię, które doprawiłam olejem sezamowym i masalą z makaronem ryżowym. Wczoraj z resztki warzyw na patelnię zrobilam szybkie curry, zjadłam część z pęczakiem, dziś dla odmiany będzie kasza jaglana ^^ Kolacja to przeważnie serek wiejski z jogurtem :)
Na razie to chyba wszystko. Chciałam dać Wam znać, że żyję, trzymam dietę i walczę dalej :)
Idę popatrzeć, co u Was :)
Trzymajcie się cieplutko! :*
Alex246
11 marca 2014, 18:24Kurcze, mnie tez by ssało w nocy. Jak mam ochotę ciągle cos jeść to duzo pije ale w podrózy to niestety nie możliwe.. I tak dałaś mi pomysł na jutrzejszy obiad będzie razowy naleśnik (byle nie ze szpinakiem bo zaczynając od zapachu to nie cierpię.. ale Twój wyglądał obłędnie)