Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Powrót i fotki żarcia z całej Europy :)


Dobry wieczór!

Nie było mnie u Was dłuższy czas, a to ze względu na urlop :D Przez ponad 2 miesiące jeździłam sobie po Europie (no dobra, z tego 7 tygodni byłam w Polsce, ale nieważne), spełniając przy tym marzenia o podróży do Budapesztu i mojego ukochanego Sarajewa. Byliśmy też w kilku innych krajach, ale te dwa najbardziej zapadły mi w pamięć. Budapeszt jest piękny, ale Węgrzy to dziwny naród, a Sarajewo jest biedniutkie, pełne żebraków i kobiet zakutanych od stóp do głów w czarne szaty, ze skrzynką pocztową na oczach, ale i tak się zakochałam :)

Jako że urlop był długi a ja muszę wszystkiego spróbować, nie było oczywiście mowy o zdrowym trybie życia. W Polsce wypiłam hektolitry piwa, w Chorwacji piwa, wina i rakiji. W Budapeszcie jadłam salami, w Sarajewie bakławę i čevapčići, w Chorwacji smaożoną rybę, kulen, kalmary w cieście... No ogólnie zdrowo nie było :P Na wadze wzrost i nie pomogły nawet kąpiele w morzu, ale w zasadzie liczyłam się z tym. Zresztą - raz się żyje. Mimo wszystko, kiedy spodnie zaczęły być przyciasne pomyślałam, że chyba jednak wrócę do diety, ale dopiero po powrocie do domu. Oto jestem :)

Znaczy, dieta... Bez przesady. Ale chwilowo robię sobie dłuższą przerwę od alko, bo przez te 2 miesiące wypiłam więcej niż normalnie w ciągu roku, ale miałam swoje powody. Po drugie: żadnych słodyczy. Owoce są - jabłka, śliwki, dzisiaj kupiłam sobie kaki. U jednego sąsiada w ogrodzie dorwałam resztki winogron, u drugiego orzechy włoskie. My mamy swoje pyszne jabłka, które teraz na potęgę suszę, bo jest ich tyle, że naprawdę nie wiem, co innego miałabym z nimi robić. Zresztą suszone jabłka są przepyszne, a i króliki lubią :) 

W związku z tym, że ostatnio nie narzekam na nadmiar zajęć (raz w tygodniu uczelnia i dwa razy praca), postanowiłam też gotować. Nie mogę już patrzeć na fastfoody, pizze, hamburgery i tym podobne. Albo inaczej: mogę, ale widzę, że nie idzie w cycki tylko wszędzie tam, gdzie nie trzeba :/ Źle się sama ze sobą czuję, chociaż waga nie pokazuje mojego numeru telefonu, a raptem ok. 83,5 kg. Niby tragedii nie ma, ale szkoda mi tych 4 kg. W tym roku znów chciałabym się znaleźć na siódemkowym pułapie i póki co nie stawiam sobie żadnych innych wymagań. Piździ jak w kieleckim, więc na sport na świeżym powietrzu chwilowo nie liczę, no może poza grabieniem liści w ogrodzie. Mam do dyspozycji rower, ale dupa mi cierpnie na samą myśl o jeździe przy takiej pogodzie. Poza tym cierpię na straszliwe bóle mięśni. Najpierw w Chorwacji rozcięłam sobie w morzu stopę tak beznadziejnie, że przez tydzień chodziłam to na palcach, to na zewnętrznej stronie stopy. Jak już w miarę mogłam kuśtykać, to poszliśmy z E na miasto i postanowiliśmy wejść na wieżę, żeby popodziwiać panoramę miasta. Wysoko było, a ja na drugi dzień myślałam, że z bólu powycinam sobie łydki :D Wstyd. Przedwczoraj natomiast, jako że był ładny ciepły dzień, złapałam króliki i wywiozłam do ogrodu. Niestety pod wieczór znów musiałam je łapać, tym razem na ogrodowym wybiegu i od tej pory uda palą mnie żywym ogniem. Chodzenie po schodach czy nawet głupie siadanie na kiblu to koszmar :D Znaczy - trzeba znów zacząć ćwiczyć :)

Długo też zastanawiałam się, czy w ogóle pisać. To kretyńskie forum tylko wywołuje we mnie agresję i nabrałam jakiejś takiej niechęci do Vitalii. Mimo wszystko uważam, że fajnie jest mieć Wasze wsparcie :)

Na końcu wrzucam trochę międzynarodowego żarcia, które udało mi się sfotografować (a niestety nie zawsze miałam okazję).

Sałatka - niby nic specjalnego, sama ją zresztą zestawiłam, ale takim typowym składnikiem jest Wurstsalat, którą osobiście przyrządzam troszkę inaczej (Austria):

Pljeskavica (coś jak mielony z jagnięciny albo cielęciny z fetą w środku), ajvar, cebula, frytki, sałatka (Chorwacja):


Zupa rybna (Chorwacja):

Bakława - deser z ciasta listkowego z mnóstwem orzechów, miodem i innymi cudami, moczona w syropie cukrowym :D (Bośnia):

Kulen - ostra, suszona i wędzona wieprzowa kiełbasa ze Slawonii i ser trapist (Chorwacja):


Salami i różne kiełbaski + lemoniada truskawkowa z chili (Węgry):


Čevapčići i pieczona papryka (Bośnia):

Wot i wsio :) Mam nadzieję pisać teraz w miarę regularnie i znów od czasu do czasu wstawiać zdjęcia.

Trzymajcie się cieplutko,

ula

  • Shibutek

    Shibutek

    14 października 2015, 12:50

    Ale jadłaś pyszności :D

  • natalie.ewelina

    natalie.ewelina

    14 października 2015, 11:21

    Fahne ze jestes. ...faktycznie zaszalalas ale urlop jest po to by z niego korzystac....usciski

  • karanu

    karanu

    14 października 2015, 07:09

    Hej , Witaj spowrotem . Masz rację Budapeszt jest piękny, nawet ładniejszy od Paryża czy Rzymu a zwłaszcza Paryża który moim zdaniem jest przereklamowany. Niestety cała Bośnia i Hercegowina jest biedniutka, Mostar czy Medjugorie są typowymi miejscami turystycznymi więc całkiem dobrze wyglądają i ludziom się dobrze żyje. Ale już za granicami obdrapane domy , stare auta. Ale no cóż nie dawno jeszcze w tym kraju była wojna. Pamiętam za dziecka relacje w wiadomościach. Chorwacja jest też piękna Split czy Dubrovnik nowoczesne miasta ale też mają coś w sobie. Mnie podczas tego rocznych podróży urzekła Słowenia a konkretnie Lublana. A co gadać cała stara Jugosławia jest piękna pod względem kulturowym , archeologicznym, kulinarnym (Bakłava , Burek , nadziewane papryczki mmmm palce lizać. ) A co do wzrostu wagi , chyba każdy ma tak po wakacjach. Teraz idzie zima i czas znowu zgubić tłuszczyk na wiosnę .

    • karanu

      karanu

      14 października 2015, 07:10

      Sorry za błąd z powrotem chciałam na pisać .

  • angelisia69

    angelisia69

    14 października 2015, 06:38

    oj to zes kochana zaszalala!!2 miechy przerwy niezle i tyle zwiedzania :P zazdraszczam!mimo ze biedne kraje jednak piekne i bogactow pysznosci ktorych nigdzie indziej bys nie sprobowala.Ale koniec tego dobrego jak sama piszesz wzrost byl i miesnia juz nie te same,tak wiec powoli trzeba wracac na dobre tory,pocwiczyc w domu nawet zacznij od 15 min dziennie. Dobrze ze ci zbrzydly fast-foody itd. wcale sie nie dziwie po takich ucztach.Ale mimo wszystko masz za soba piekny bagaz wspomnien ktorego nigdy nie wymazesz z pamieci,a kg byly-za miesiac moze ich nie byc ;-) Bakalave kiedys probowalam w tureckiej knajpce,ale byla obrzydliwa :P Pozdrowionka

  • Magdalena762013

    Magdalena762013

    13 października 2015, 23:20

    A najbardziej zaintrygowala mnie ta lemoniada truskawkowa z chili- w zyciu o czyms takim nie slyszalam:). Byla smaczna?

    • UlaSB

      UlaSB

      13 października 2015, 23:50

      Była przepyszna! W środku były prawdziwe truskawki, sama lemoniada była bardzo orzeźwiająca, a chili dodawało jej pazura. Jeśli będziesz miała kiedyś okazję spróbować, jak najbardziej polecam :)

    • Magdalena762013

      Magdalena762013

      13 października 2015, 23:55

      Dzieki:). Warto szukac inspiracji.

  • Magdalena762013

    Magdalena762013

    13 października 2015, 23:20

    Milo, ze wrocilas. Na pewno Twoja glowa jest przewietrzona, z mnostwem milych obrazkow z wakacji. Starczy pewnie na cala zime:). A co robily Twoje krole w tym czasie??? A i zdjecia baaardzo fajne, bo potrawy miedzynarodowe!

    • UlaSB

      UlaSB

      13 października 2015, 23:48

      Dziękuję, bardzo mi miło :) W głowie w zasadzie przez dłuższy czas miałam mętlik, trudno było się przestawić na normalny tryb życia :) Króliczkami zajmował się znajomy i chyba dobrze się zajmował, bo i one przytyły ;)

  • jamida

    jamida

    13 października 2015, 21:21

    mniami