Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dzień dobry, a może i nie.


Cześć. Alee jestem zażenowana tym co tu się dzieje. Dziewczyny popadające w paranoje, laski dodające tysiąc razy ten sam temat "mój obrzydliwy brzuch, na ile wyglądam", zgrabne dupy pragnące, aby wszyscy mówili " oo jaką masz piękną figurę, nic nie zmieniaj", zazdrość i chamstwo wśród vitalijek. Wcześniej tego nie było. Ja wiem, wiem, że wszystko się zmienia i jest większe parcie na to aby być szczupłym, ale po co ta wrogość do siebie ? Nie rozumiem, jeżdżą po sobie dziewczyny, które wcześniej wpisywały sobie milutkie komentarze tylko dlatego, że jedna zboczyła z kursu troszkę i zaczęła mniej jeść. Myślę, że takie rzeczy można załatwić w milszy sposób niż wyzywanie od kretynek i idiotek itp. ( po nickach nie będę jechała ).  No ale przejdźmy do milszych tematów. Schłodziło się co mi odpowiada bo już miałam dość tych upałów, dziś zjadłam mało bo od samego rana w biegu, ale oczywiście jeszcze pół dnia mam przed sobą.  ; )) Nie mam ochoty na ćwiczenia co mnie wkurza bo nie umiem się zmusić. W poniedziałek jadę oddać papiery na UWM i zobaczyć stancję, a także idę na pokaz KARATE co mnie bardzo ekscytuje bo uwielbiam tego typu pokazy. Iiiii oczywiście będzie to się działo w Szkółce Policyjnej co mnie cieszy podwójnie bo uwieeeelbiam policjantów <3  Dziś na wadze zobaczyłam 71,3 i ucieszyłam się bo wracam do wagi paskowej. Czyyyli blisko mojego celu. Do października będę starała się zejść chociaż do 65 kg a później do 58 i tak zostanie. Muszę być laską bo to mój czas. Później to już będzie po ptokach. I tak dużo straciłam na wadze i wyglądam o niebo lepiej niż w tamtym roku. Niedługo mam urodziny, i wiecie do jakiego doszłam wniosku ? Nie mam żadnych marzeń. Znaczy jest jedno takie dotyczące B. ale to nierealne. JAK MOŻNA ŻYĆ BEZ MARZEŃ  ?! normalnie. Zastanawiałam się ile może mieć kcal talerz zupy buraczkowej z ziemniakami i odrobiną śmietany. Wyjazd nad morze i w góry nadal aktualny. Kiszę się do niedzieli w domu sama bo rodzina cała wyjechała do Austrii. Dzwonią codziennie i mi ciśnienie podnoszą opowiadając jak tam pięknie i ile do zwiedzania zamków i różnych miejsc. Ale jak usłyszałam cenę posiłków tak to mnie zabiło ... 50 euro za obiad na osobę. Przecież to kupa kasy !!!! Potrzebuje zakupów więc po ich powrocie dostanę trochę kasy i lecę na lumpy szukać kiecek, spodni i koszulek. Zawsze trafiam na świetne rzeczy i zupełnie nowe bo z metką. Koniec kochani tego dobrego, lecę na spacer z psem do lasu a później muszę sprzątnąć w ogrodzie bo kwiaty same się nie podleją a jabłka same nie zbiorą.

PS. wybaczcie, że nie komentuje waszych pamiętników, ale to przez brak czasu. Czytam, podziwiam i wspieram duchowo. 

  • Weronika.22

    Weronika.22

    12 lipca 2012, 18:26

    fakt, zachowanie i teksty niektórych Vitalijek wyprowadzają z równowagi, ale cóż ;p miłego zbierania jabłek ;))