Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
01. Jesteś silniejsza niż próby, którym cię
poddają.


Zostałam dzisiaj w domu, gdyż iż ponieważ źle się czuję z powodu okresu. :x

Poczytałam sobie moje poprzednie wpisy i zauważyłam, iż w 2k16 zaczęłam się psuć. A może naprawiać? Nie, wątpię. Chociaż aktualnie mój charakter nie przeszkadza mi tak bardzo. Albo inaczej - w porównaniu do wyglądu nie przeszkadza mi tak bardzo. Poza tym, że wydaje mi się, że jestem bardzobardzobardzo niemiła, leniwa i mam słomiany zapał. O, i egoistyczna. To koszmarne. :v

Mam dość tego, że cały czas muszę być o coś/o kogoś zazdrosna przez to, że nie mogę polubić siebie. Wiem, że dla K (mojego chłopaka), to nie przeszkadza, ale co, jak zacznie? Nie chcę utrudniać mu kontaktów z dziewczynami. To znaczy - on i tak do nich nie lgnie, ma kilka koleżanek, które mu starczą, ale wiem, że jest mu przykro, gdy sprawiam wrażenie zazdrosnej. A mi po prostu bardzo na nim zależy. Nie chcę go stracić. Ufam mu i wiem, że mnie nie zostawi, ale nie chcę go irytować. 

Mam również dość tego, że z zazdrością patrzę na każdą dziewczynę, a nie tylko na te w jego towarzystwie. Że przez to, iż nie lubię siebie czuję nieuzasadnioną niechęć do innych. W 2k15 lubiłam ludzi, bo lubiłam siebie. Ale sytuacja się zmieniła. Z każdym straconym centymetrem jest coraz gorzej. Nie wiem, czego chcę. Chcę po prostu czuć się dobrze.

Ale nigdy tak nie będzie.

Nigdy nie przejdę się korytarzem bez tej obawy, że inni myślą 'ale gruba, tacy ludzie nie powinni wychodzić z domu'. Już nigdy nie poczuję spokoju, gdy usłyszę czyjś śmiech, bo będę bała się, że śmieją się ze mnie.

GRATULACJE, SPOŁECZEŃSTWIE. ZNISZCZYŁEŚ MI ŻYCIE. DUMNY?

Potrzebuję bardzo pomocy. Żałuję, że zaniedbuję pisanie tutaj, ale nie potrafię.

Mam dość patrzenia w lustro z niesmakiem. Mam dość tego, że czuję się brudna. 

Nie chcę znów zaczynać.

Chcę pogodzić się z moją przeszłością.

Jestem Patrycja. Nastolatka z problemami, typowe. Zaczęłam ćwiczyć 29.05.2015r.. To już prawie rok. Cieszę się. Kilkanaście razy się poddawałam, ale zawsze wracam. Wiem, że w mojej drodze do idealnej sylwetki będą załamania, ale się nie zatrzymuję. Ale również tego nie chcę. Chciałabym w końcu jeść zgodnie z jadłospisem, ćwiczyć 5 razy w tygodniu, nie jeść słodyczy i pod koniec dnia twierdzić, że to był zdecydowanie mój dzień. 

Kilka razy się zauroczyłam, miałam crusha, już go nie mam. Ale za to mam chłopaka, który jest dla mnie wszystkim.

Mama naciska o naukę. Musi pogodzić się z tym, że nie jestem złotym dzieckiem. Że nie umiem wszystkiego.

Nie radzę sobie z chemią, włosami i życiem.

Ale tak to już bywa.

Chcę być optymistką, ale to trudne. Tak samo jak body goal.

Trudne, ale osiągalne.

OSIĄGNĘ TO, DO CHOLERY.

OD KILKU DNI PADA DESZCZ, A MOJE ŻYCIE Z KAŻDYM KOLEJNYM DNIEM BRZYDKIEJ POGODY STAJE SIĘ CORAZ GORSZE. ALE MNIE TO NIE OBCHODZI. POGODA TO POGODA, A MOJE SAMOPOCZUCIE TO MOJE SAMOPOCZUCIE. CHMURKI, DESZCZYK I WIATEREK NIE SPRAWIĄ, ŻE SIĘ ZAŁAMIĘ.

N i e




Dziękuję, skończyłam.

Wiem, kim chcę być.


Szczęśliwą dziewczyną, z ładną figurą, kochającym chłopakiem. Nie radzi sobie z chemią czy przedmiotami ścisłymi, ale to nieważne. Bo ma ogromne serce. Może jest czasami egoistką, ale jak przyjdzie co do czego, okazuje dobroć. Wierzy w ludzi. 

Wierzy w siebie. 

To jestem ja, taka chcę być i taka będę.


Będzie dobrze :D