Coś mi dziś nie idzie dietkowanie :(
Właściwie zaczęłam przyzwoicie - od ważenia, jak w każdą sobotę. Iiiiii.....
TAK, GOOOL.... SCHUDŁAM 3,6 KG !!!!
Czy to możliwe po 5 dniach diety smacznie dopasowanej i fatfree?Zaznaczam, że piję jak smok (kilka litrów). Tak, czy inaczej, nie będę płakać z tego powodu
Byłam dziś na basenie i przypomniałam sobie po paru latach przerwy, jak nie robić śmiechu i nie utopić się przypadkiem. Takie pływanie jest świetne - relaks i zakwasy zapewnione! Więc wykupiłam karnet...
A co do dietki, to po prostu nie zdążyłam wrócić na czas na obiad i przesunął mi się o 1,5 godziny. Później pojechałam na ślub koleżanki (w czasie przekąski, której już nie jadłam) i wróciłam ok. 19:30. Byłam tak głodna, że dopucowałam się do sernika na zimno (1 kawał) i placków ziemniaczanych (2 pyszne). Nie wiem, ile to kalorii, ale na pewno nie było tego w planie posiłków na kolację.
Wnioski:
regularne posiłki to podstawa, żeby później nie doprowadzać się do stanu rozpuku z przeżarcia, jak to bywało do tej pory,
planowanie dnia co do godziny pomaga w realizacji celu - chudości (względnie) ,
rozsądek czasami się przydaje - prawdopodobnie działałam pod wpływem huraemocji (nie jadłam, bo sukces działa na ambicje i odpuściłam sobie w nagrodę za sukces - fajno).