Sama prawda...
Ostatnio dodane zdjęcia
Znajomi (26)
Grupy
O mnie
Archiwum
Informacje o pamiętniku:
Odwiedzin: | 96438 |
Komentarzy: | 115 |
Założony: | 26 października 2006 |
Ostatni wpis: | 19 sierpnia 2014 |
Postępy w odchudzaniu
Jeszcze tylko 3.9 kg do 90. Jeee... Mam 93.9. A nie zapowiadało się... ważyłam się w piątek i waga wskazywała 95,2 kg. Byłam tak bardzo niepocieszona, że postanowiłam nie wpisywać wyniku i zważyć się jeszcze raz w niedzielę. Cały tydzień pięknie dietkowałam, więc czułam się mocno pokrzywdzona. Chyba po prostu zbierałam wodę.
W ramach walki z celluitem i płaskodupiem wpisałam się do wyzwania "squat challange". Nie jestem pewna, czy wytrwam do końca - dziś chcę zrobić 80 przysiadów, ale będę musiała podzielić je na dwie tury, bo serducho wysiada mi już po czterdziestu. Słabiutko u mnie z kondycją
Za to balsamowanie się za życia idzie mi całkiem nieźle. Zwykle unikam balsamowania, masłowania czy mleczkowania ciała jak ognia, zwłaszcza latem. Ale zawzięłam się i systematycznie zużywam moje bezsensownie wielkie zapasy cudów antycelluitowych, odchudzających, nawilżających i ogólnie wszystkorobiących. W tej chwili smaruję się "ekspresowym serum antycelluitowym 14 dni tołpa dermo body celluite." Hmmm... całkiem przyjemne, ale mija już miesiąc używania, a ja nie widzę spektakularnych efektów . Fakt, że nie jestem najlepszą osobą do testowania tego typu produktów, bo moje problemy z pomarańczową skórką nie są właściwie poważne. Po prostu działam profilaktycznie, głównie by uniknąć rozstępów i uelastycznić skórę.
Magiczna liczba 94 (i jeszcze ,9 kg) osiągnięta! Sprawdziłam, ostatni raz, kiedy tyle ważyłam, to był październik 2012 r. Czuję się zmotywowana, zwłaszcza że zmieniłam wagę docelową - myślę, że łatwiej będzie mi schudnąć do 90kg, niż gdybym celowała w odległe 80. Kiedyś tak, ale w tej chwili walczę o 90.
Łaaa... ostatni wpis z 2 sierpnia. Odrobinę zaniedbałam pamiętnik - co nie oznacza, że już wyglądam jak modelka i gardzę takimi rzeczami ;D Przez 2 miesiące próbowałam się ogarnąć... rzucałam i wracałam, wracałam i rzucałam. To chyba średnio zdrowe podejście do diety (zbyt emocjonalne, jak to wyczytałam - jeszcze o tym kiedyś napiszę). W tej chwili od pewnego czasu i ćwiczę, i jem regularnie. I odkrywam funkcję Vitalii, Wyzwania. Podoba mi się ten pomysł - niezła zabawa
Schudłam dopiero 2 kg a już wpadam w paranoję na temat rozstępów i zwisającej skóry! Oglądałam wczoraj program o kobiecie, która przez 3 lata straciła ok. 50 kg i chciała pozbyć się również obrzydliwego skórnego fartucha z brzucha. Podczas operacji wycięto 3 kg samej skóry (pępek również)! Brrr! Ohydny widok... W związku z tym zastanawiam się, czy smarowanie się balsamem, to nie za mało. Proszę o opinię, jeśli ktoś to czyta, bo zapytuję - CO ROBIĆ???
I to mnie przeraża...
Dwa tygodnie nieogarnięcia... Kiedy pomyślę, że mogłabym w tym czasie schudnąć 2kg - wrrr. Przytyłam. Szkoda.
Ale czuję się zmotywowana Widziałam dziś moją koleżankę z podstawówki, która, tak jak ja, zawsze miała nadwagę. Teraz, ta matka dzieciom, wygląda jak modelka! Też tak chcę! Czemu miałabym nie móc?
Rezygnuję z jednego punktu w mojej liście nawyków do przyswojenia. Okazuje się, że mam uczulenia na niektóre owoce - jabłka, brzoskwinie, pomarańcze... Jeszcze nie wiem, czy to wszystko. Będę musiała eliminować te, które okażą się dla mnie szkodliwe, tzn. wywołają pieczenie ust, języka i gardła. Kurcze - czy wiecie może, czy te owoce są w życiu do czegoś potrzebne? Bo to, że są smaczne, nie ulega wątpliwości... buuuuuu
Ależ byłam grzeczna... po sobocie Na początku weekendu miałam olbrzymi kryzys - żarłam jak prosię, porzuciłam ćwiczenia i to wszystko zupełnie świadomie. W niedzielę nie mogłam patrzeć na jedzenie i od razu rzuciłam się do ćwiczek. Dziś zresztą też, choć myślałam, że będzie gorzej, bo przecież praca, stres, inne wymówki... Fajnie, ale mam nadzieję, że ta grzeszna sobota nie wyjdzie mi na paseczku wagi
Ale nałgałam :( Poświęciłam dziś sporo czasu na przeanalizowanie jakości i ilości tego, co pożarłam w tym tygodniu. Wnioski? Jutrzejsze ważenie może nie być takie zabawne Tu czekoladka, tam kiełbaska... itp., itd. Z ćwiczkami też nie przyszalałam - dopiero dziś ogarnęłam się i nadrobiłam zaległości z wtorku. Nieładnie...
Próbuję się zmotywować do ćwiczek, które mam dziś w planie treningowym Vitalii. Niestety zjadłam niemożebnie wielki obiad i po prostu pękam. Z ćwiczeniami spróbuję za dwie godziny - może chęci wrócą.
Ogólnie jednak jestem dość zadowolona z realizacji moich planów żywieniowych. Nie mogę się doczekać piątkowego ważenia!
Witam z punktu wyjścia z roku 2012 - moja sytuacja wagowa nie zmieniła się niestety na lepsze przez te 2 lata odkąd przerwałam dietę. Skruszona nawracam się ponownie na zdrowszy tryb życia. To ważne: tryb życia a nie dietę odchudzającą!
Oto kilka zasad, którymi mam zamiar się kierować. Mam nadzieję, że wejdą mi w krew:
Już wcześniej próbowałam odchudzać się z Vitalią (dieta smacznie dopasowana + Fitness) i to z niezłym wynikiem, nie jestem niestety w stanie skupić się na pracy i pitraszeniu jednocześnie. Moje posiłki muszą być szybkie i proste w wykonaniu. Lubię gotować, ale tylko na urlopie.