Czy w naturze ludzkiej jest już tak zakodowane, że człowiek przez tydzień stara się, pilnuje, walczy ze sobą a gdy przyjdzie weekend wszystkie postanowienia stają się jakby mniej ważne, mniej oczywiste, silna wola staje się bardzo słaba :) Mam nadzieję, że te małe weekendowe grzeszki nie będą mieć większego wpływu na postępy w odchudzaniu. W poniedziałki boję się stawać na wadze :) Zobaczymy jutro czy waga się zmieniła... Coraz łatwiej trzymać mi godziny posiłków, jednak w 100 proc. podjadania nie mogę się wyzbyć. Tutaj kosteczka gorzkiej czekolady, potem jakiś orzeszek i jeszcze żurawinka :) Ale tylko tyci, tyci :) Ale pokutuję za te grzeszki... Dzisiaj dwa treningi za mną. W południe Chodakowska, wieczorem mel b. Mam nadzieję, że bilans będzie korzystny :)
angelisia69
2 lutego 2016, 13:35czasem z tych grzeszkow polowa bilansu dziennego sie zbiera :P
Użytkownik2236986
2 lutego 2016, 13:42Jestem tego świadoma. .. Jak więcej zjem to więcej musze spalić :-)