Do diety miałam wrócić wczoraj , ale niestety nie miałam jeszcze do tego głowy, bo odsypiałam zarwane nocki , kiedy dziecko nie dawało spać . Dziś już wróciłam na dobre ( dietowe śniadanko już za mną ). Synek od czwartku nie chciał mi nic prawie jeść . Bardzo się martwiłam i nie miałam głowy do jedzenia , ani treningów ( jadłam jak już musiałam i byle szybciej ) . W sobotę mieliśmy wizytę domową poleconego przez znajomych pediatry . Lekarz zbadał maleństwo bardzo dokładnie i okazało się ,że wszystko jest w porządku , a mój misiu odmawia jedzenia najprawdopodobniej z powodu ząbkowania . Wczoraj już było znacznie lepiej , więc to było raczej chwilowe . Dziś na wadze 2 kg więcej niż przy ostatnim ważeniu , ale na szczęścicie większość to zatrzymana woda . Opuchnięte oczy , stopy i dłonie mówią same za siebie . Niestety dbałość o odpowiednie nawodnienie też olałam przez te kilka dni . Dzisiejszy dzień to głównie liczenie strat i nadrabianie zaległości w niemal każdej sferze domowej . Duże pranie , sprzątanie , prasowanie to mój plan na dziś
Katkuc
5 sierpnia 2020, 09:55hej, brzmisz bardzo pesymistycznie. Mimo wszystko dałaś radę wrócić do nas!!! Szukaj plusów i patrz jakie zmiany następują . Małymi kroczkami, małymi kroczkami... Ja mam dużo zrozumienia w takich sytuacjach jak Twoja, bo kiedyś to samo przezywałam. Ale jesteś dla mnie wzorem jeśli chodzi o ćwiczenia. Ja ich nie znoszę. Podjęłam się wyzwania i staram się codziennie robić przysiady. Uważam, że dobre i to.
Użytkownik4094025
5 sierpnia 2020, 10:01to był chyba taki kac moralny po chwilowym załamaniu postanowień ;) co do ćwiczeń ćwiczę na siłe . Nie znoszę tego szczerze ;)