Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Początek przed początkiem


A więc stało się. Po latach, w których doświadczyłam tak wielu porażek, słabości czy rezygnacji, w końcu zdecydowałam się coś zmienić. Zgodnie ze słowami Einsteina - "Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów." zdecydowałam się, że tym razem zrobię to inaczej. Tym razem swoje "odchudzanie", a przede wszystkim walkę o samoakceptacje zrealizuję w inny sposób. Pierwszym krokiem, który podjęłam w kierunku mojej zmiany, a także spełnienia jednego z największych pragnień jest wykupienie diety Vitalia. Dlaczego? 

Kiedyś myślałam, że niezależność jest najlepszą z możliwych cech. Imponowało mi to, gdy ktoś samodzielnie dochodził do wszystkiego, niezależnie od dziedziny. Marzyłam i dążyłam do tego, by również sama zapracować na wszystko, bez niczyjej pomocy. Ustałam więc diety, którym brakowało różnorodności, ćwiczenia i rzeczy, które miały doprowadzić mnie do osiągnięcia celu. Chciałam zrobić to sama, bez niczyjej pomocy. Mimo, że wciąż "niezależność" budzi mój szacunek, daję satysfakcję, a także dumę, to nabrała ona dla mnie również innego znaczenia, rzuciła nowe światło na moje dotychczasowe myślenie. Cóż, przyznam, że długo mi to zajęło, lecz w końcu zrozumiałam, że jest ona dobra, ale nie we wszystkich sytuacjach. Uświadomiłam sobie, że porażką nie jest przyznanie się do tego, że sama sobie z tym nie poradzę czy że poproszę kogoś o pomoc. Niestety musiało upłynąć wiele lat, bym w końcu sobie to uświadomiła. Jednak uważam, że jest to pierwszy krok. Kolejnym etapem jest przyswojenie tej wiedzy i wcielenie jej w życie, co chyba stanowi właśnie największe wyzwanie. 

Moim problem jest obżarstwo, którego nie potrafię kontrolować. Jem niezdrową żywność w takich ilościach, o których spożycia nikt by mnie nigdy nie osądził. Bywają dni czy nawet tygodnie, w których sobie dobrze radzę, mam to pod kontrolą. Mianowicie jem zdrowo, ćwiczę i piję dużo wody, jednak najważniejsze jest wtedy moje samopoczucie. Czuję się dobrze, a przede wszystkim ładnie. Mogę w końcu patrzeć na siebie w lustrze, w taki sposób w jaki patrzę na inne, ładne dziewczyny które mijam na ulicach bądź widuję na zdjęciach na różnych portalach. Zaczynam lubić siebie, czuję się dobrze w swoim ciele, a przede wszystkim na nowo odbudowują swoją wartość i samoakceptację. Jednak gdy przychodzi "ten dzień", który czasami zamienia się w kolejne dni, a nawet tygodnie - wszystkie moje wysiłki idą na marne. Znowu znajduję się w punkcie wyjścia, z którego pomału zaczęłam wychodzić. Mimo świadomości, że jest to niezdrowe, że utracę wszystko co do tej pory wypracowałam - po prostu nie potrafię przestać. Wyłączam myśli i liczy się dla mnie ta chwila, w której jem (mimo, że nie jestem głodna). Chyba to mój sposób na samotność, nerwy czy nieszczęście jakie czasami odczuwam. Każdy człowiek ma w końcu jakieś, swoje problemy. Rzeczy które są dla niego ważne czy też mniej ważne. Każdy stanowi indywidualną jednostkę posiadającą swoje pragnienia, marzenia i cele. Moim pragnieniem jest akceptacja samej siebie, przywrócenie równowagi miedzy moim ciałem, duszą, a umysłem. Niektórzy mogą mnie nie rozumieć, inni się utożsamiać, jednak robię to wyłącznie dla siebie i własnego spokoju, którego nie czułam od tak dawna.

Chcę być piękna, zdrowa tylko i wyłącznie dla samej siebie. Chcę kochać, akceptować i lubić siebie i swoje ciało. Dlatego właśnie zdecydowałam się skorzystać z pomocy Vitali. Mam nadzieję, że za jej pośrednictwem, poczuję się tak, jak każda kobieta powinna i gdy spojrzę w lustro, zobaczę osobę, którą będę podziwiać i którą zawsze tak pragnęłam być. Trzymajcie więc za mnie kciuki, tak jak ja trzymam za wszystkich, którzy podjęli pierwszy krok w zmianie, w walce o lepszego siebie. Wszyscy potrafimy to zrobić i zrobimy! Dajmy sobie tylko trochę czasu. Moją dietę rozpoczynam od 8.06.2020 r, jednak ten wpis ma być początkiem przed początkiem, mam nadzieję, że pomoże on mi wytrwać w moim postanowieniu.