Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień 5


Tadaaaam - czuje sie swietnie. A najlepiej jak wstaje na wage rano. Śniło mi nie dzisiaj, ze zjadłam dwa kawałeczki czekolady :) i sie nimi rozkoszowałem, dosłownie czułam ich smak w ustach w czasie snu. Pierwszy raz chyba nie budziłam sie. Noc była bardzo regenerująca. 

Waga pokazuje codziennie około 1 kg mniej. Czytałam w mojej nowej lekturze ze po 6 dniu może waga spadać znacznie wolniej bo organizm sie przystosuje do nowych warunków i włączy sie u mnie odżywianie endogeniczne. Hm... no fajnie by było skończyć głodówkę na 7 z przodu. A potem 6 i :) może przed 40stka spełnię jedno z moich marzen :)

Głodówka niesamowicie mi służy. Mam strasznie dużo cierpliwości. A spodziewałam sie zupełnie czegoś odwrotnego. Dzień mi przelatuje, może dlatego ze mam co robić. I tłumaczenie tekstu jest czasochłonne i po prostu nie wiem kiedy mi z 12 nie robi 17. Także, super. Nawet szykuje rano jedzenie dla rodziny na cały dzień. Planuje im wszystkie posiłki. Bo jakby liczyć meża to pójdzie po najmniejszej lini oporu. A ja chce aby jedli zdrowe rzeczy. Jak zupa, jakieś kolorowe kanapeczki czy zdrowe pasty. Obieram owoce, warzywa z hummusem itp. :) Uczyć trzeba od dziecka co jest dobre a co nie. W Anglii dzieciaki fajne maja zajęcia w szkole podstawowej; właśnie dotyczące diety, zdrowego odżywiania, ile soli, węgli czy tłuszczu może jest dziecko i jakie skutki mogą być gdy te dawki zostana przekroczone. Jak wpływa jedzenie cukru na wydajność, kiedy warto jest cukier. Także tak edukacja powinna być od najmłodszych lat co rujnuje nasze zdrowie.

JA dziś sporo pracy wykonałam, jestem po kojącej kapieli i czeka na mnie już tylko lektura. Także z niecierpliwością czekam na dzień 6.