Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Książka na lato :))


Kupiłam sobie książkę na lato. Zawsze tak robię. To constans w moim życiu. Lubię poczytać w wolnym czasie. Zazwyczaj czytam latem, w wakacje i zimą, w długie wieczory.  Zimą czytam różne rodzaje książek, ale na lato preferuję coś lekkiego, najlepiej beletrystykę kobiecą. W tym roku kupiłam sobie "Tysiąc dni w Toskanii" Marleny De Blasi. To moja pierwsza książka tej autorki, ale widziałam też sporo innych, więc niewykluczone, że jeśli mi się spodoba, to zrobię sobie maraton jej książek. Piękna okładka, zapraszająca... 

Waga stoi :( oj niegrzeczna jestem.

Coś mnie dziś nosi. Nerwy jakieś. W moim biurze są osoby mało tolerancyjne. Panuje kult pięknego wyglądu i szczupłości. Niby nic, ale nie ma u nas osoby o nieco większych wymiarach. Ja też poddałam się temu i niestety odchudzam się. A i do tego mam wrażenie, że jestem postrzegana przez moje chude ! koleżanki jak osoba  "tęższa" (dziś tak się wyraziła jedna z nich o mojej figurze). Wkurzyłam się ;( nie mam idealnych wymiarów ale nie uważam się za tęższą osobę. Co za baby, jeśli nie jesteś chudą tyczką to już jest be. Niech sobie jada do Anglii i zobaczą jak wyglądają inne kobiety. Rozumiem wszystko ale wywyższanie się tylko dlatego, że ma się idealną figurę i płaską klatkę piersiową (tam też się chudnie) jest chore. 

wyżaliłam się