Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Niepohamowany apetyt czyli nie chcę chwalić dnia
przed zachodem słońca....


ale mam wrażenie, że już poradziłam sobie z jedzeniem kompulsywnym. Nie wiem czy to jest zasługa diety, którą stosuję już prawie od 5 miesięcy czy fakt, że uświadomiłam sobie jak to działa. W czasach, gdy byłam jeszcze szczupła to zdawalam sobie sprawę z tego, że stres wpływa na mój apetyt. Nie tak jak na większość moich koleżanek, które podczas sesji nie mogły niczego wziąć do ust, ale w druga stronę. Ja byłam w stanie zjeść konia z kopytami. Nie przejmowałam sie tym, bo uprawiałam duzo sportu, więć to wszystko sie bilansowało. W okresie kiedy zaczęłam tyć i w tym czasie kiedy już przytyłam  kompulsy przybierały naprawdę straszną postać. Gdybym w takim stanie spotkała wygłodniałe dziecko na ulicy z suchą bułką w ręku - najprawdopodobniej bym mu ją wyrwała. Od pięciu miesięcy zaczęłam siebie obserwować. Zauważyłam, że ten nagła chęć do jedzenia nie ma nic wspólnego z głodem. Owszem jest niepohamowany apetyt, ale kiedy uspokoi się głowę, to ma się świdomość, że to nie jest głód. Wtedy łatwiej jest zapanować nad sobą. Pierwszy raz, kiedy  to na sobie przećwiczyłam  i zadziałało, było momentem, w ktorym poczułam ulgę. Na pewno nie bez znaczenia jest fakt , że dietę zmieniłam radykalnie. Mam świadomość, że nie mam prawa czuć się głodna. Oby taki stan pozostał na zawsze.

Pozdrawiam serdecznie wszystkie dziewczyny!!!

  • fitnessmania

    fitnessmania

    19 września 2013, 11:09

    Znalazlam w necie artykul o tabletkach na odchudzanie, wpisz sobie w google - nadwaga to juz mnie nie dotyczy - myslisz ze to zadziala?

  • Idziulka1971

    Idziulka1971

    26 sierpnia 2010, 19:56

    Na raz mogłam pochłonąć nawet 5000kcal. dosłownie wszystko co w ręce wpadło, co było w domu, w szafie - słodkości, w lodówce wszystko, i czasem było jeszcze za mało. I nie był to głód. nazywałam to "COŚ MI SIĘ CHCE" więc pakowałm się ile wlezie. Raz w tygodniu taki napad. Teraz nad tym panuje a może mi się tylko tak wydaje. Czas pokaże. Trzymam za Ciebie kciuki. Pozdrawiam

  • natopaula

    natopaula

    26 sierpnia 2010, 15:58

    no ja to jak bym miala podobnie tylko ja jak pamietam nigdy do szczulpych nie nalezalam ale taka gruba tez nei bylam, no ale teraz to sie pozmienialo.... ale tak jak piszesz mam podobnie trzymam kciuki i pozdrawiam gorąco!

  • annjas

    annjas

    26 sierpnia 2010, 10:07

    podoba mi się Twoja świadomość własnego ciała, ja chyba jeszcze wiele zagłuszam. imponuje mi to i zachęca do pracy nad sobą. dziekuję, miłego dnia!

  • mama477

    mama477

    26 sierpnia 2010, 08:36

    CIEPŁO I SERDECZNIE.Dziękuję za wsparcie jest mi bardzo potrzebne.... wiem już ,że wiara i modlitwa działają cuda, a jeśli ktoś inny też jest z nami w tej modlitwie to działa podwójnie...czasem jednak dopada mnie taka zwykła ludzka słabość jak zwątpienie i pytanie "dlaczego my...? dlatego jeszcze raz WIELKIE DZIĘKI ZA DUCHOWĄ OBECNOŚĆ .Kiedyś napiszę jakie mamy zmartwienie .. potrzebuję czasu.powiem jeszcze tylko że dzięki wierze i dobrym ludziom wychodzimy na prostą.. ale szkoła to kolejny etap.. więc boję się..a TY KOCHANA TRZYMAJ SIĘ MOCNO NA PEWNO DASZ RADĘ... BĘDĘ CZYTAĆ ,WSPIERAĆ CIĘ I MYŚLEĆ CIEPŁO Pozdrawiam.

  • kietka

    kietka

    26 sierpnia 2010, 07:29

    ten sam wzrost, wiek i waga :) tylko ja wychodzilam ze 105 :), jednak teraz jestesmy takie same :) ciekawe, czy sie nam uda, ja walcze dalej, chociaz latwo nie jest :) nie mam tez duzo czasu na vitalie. to, co mnie motywuje, to obwody, w talii stracilam juz ponad 12 cm :) powodzenia