nawet nie wiem czy dobrze wpisuję nr dnia haha :)
ale mniejsza z tym
coraz częściej zastanawiam się czy nie przejść na bilans 0
czyli jeść tyle aby nie schudnąć a nie cały czas na minusie bo ile można?
chciałabym się wyspać, zregenerować bo mam wrażenie że ten minus w diecie przeszkadza mi w tym
a być może jak będę na zero to może się wszystko poprawi?
wczoraj trening na większych ciężarach zrobiłam aby się trochę pomęczyć i pomęczyć moje biedne przedramiona które są strasznie słabe - więc się zaparłam na swingi na 16 kg 30 x w serii - 4 serie,
wykroki z talezem nad głową 3 serie: 30, 20, 10, tależ 10 kg
pompki 3 sere 30, 20, 10 -> pół na pół męsko damską zrobiłam bo łapy mi odmawiały posłuszeństwa
wiosłowanie talerzem - 15 kg -> wiosłowanie talerzem jest bardziej upierdliwe niż wiosłowanie sztangą- tam biorę spokojnie 25 i przedramiona nie wymiękają = chociaż może tu się przyczyniły poprzednie 4 ćwiczenia?
wcześniej było 70 przysiadów z kettlem
później była zabawa z kettlem: przysiady sumo, swingi, przysiady, wiosłowanie jedną ręką kettlem - po 10 w serii, 2 serie....
i na tym się skończyła godzinka, później druga godzinka to brzuchy i rozciąganie
w sumie spalone 1300 kcal
później spacer do brata i na dworzec (nie wykupiłam biletu miesięcznego na komunikację miejską w Wawie, a na pociąg dzięki czemu oszczędzam ok 150 pln kwartalnie), więc zasuwam piechotą gdzie się da- spacer z siłowni do niego i na dw. centralny ok 3,3 km - oczywiście po treningu.
wczoraj zjadłam
2835,09 | 86,47 | 158,62 | 287,76 | 34,49 |
7,40 | 1,37 | 2,14 | 3,89 | |
0,19 | 0,29 | 0,53 |
plus kanapka na mieście kupiona: chleb razowy z szynką, sałatą, pomidorem i kiełkami
prawdopodobnie było tam jeszcze masło lub margaryna ale powiem szczerze że byłam tak zmęczona i głodna że nie pamiętam
i mimo wszystko waga pokazała spadek -0,2 kg :)
waga mi w weekend wzrosła do 63 kg (przez problemy z zaparciami) w pon się poprawiło i było 62,6 dziś 62,4
Na forum napisałam post na temat wyliczania współczynnika aktywności fizycznej - w sumie wywnioskowałam że jestem pomiędzy jednym i drugim
sen jak zawsze przerywany ale dużo mniej niż zazwyczaj....
kronopio156
22 października 2014, 12:02Przydałby Ci się porządny, konkretny sen...to też pomaga..<:-)
VikiMorgan
22 października 2014, 12:45kombinuje jak kon pod górę ale nie chcę używać tabletek nasennych.... napisałam maila do brata -> ma go wysłac do kolegi lekarza, z moją teorią spiskową - trochę sie rozpisałam ciekawa jestem co obaj na to bo sporo danych im podałam,,,,
Obserka
22 października 2014, 08:48czemu te wszystkie wyliczenia, teorie, madrosci, reguly nie ida w parze z dzialaniem organizmu... u mnie czasem to jakby zaprzeczenie tych wszystkich teoretycznych prawidlowosci... niby dobrze, poprawnie a cialo i tak robi swoje... ehhh...
VikiMorgan
22 października 2014, 10:47bo każdy jest indywidualistą mniej lub bardziej, a nasza wiedza (moja) jest duża ale nadal szczątkowa, oraz dlatego że życie było by nudne....
VikiMorgan
22 października 2014, 13:06święta racja - waga wagą a skład ciała składem ciała - generalnie zauważyłam że zejście z wagą w dół u mnie to nie problem ale problem z czego lecą - nie chcę lecieć z mięśni więc utrzymuję się na poziomie 60,6-63 - bo wcale mi smalcu nie ubywa przy spadku masy a czasem nawet rośnie więc po co spadać z masy jak nic dobrego to nie czyni.