Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
albo umrę albo mi się poprawi innej opcji nie ma


jak w temacie

dziś ciężki trening był (u lekarza nie byłam l4 nie dostałam więc na trening trzeba było iść)

no  a na treningu jak zawsze rozgrzewka cięższa niż trening dywanowy wielu vitalijek, pot ciurkiem leciał

potem ćwiczenie pistolsów

a następnie

wprawka do amrapa:

2 min plank

75 squat

50 pompek

25 burpee 

a póżniej amrap

6 squat

4 pompki

2 burpee

w sumie w amrapie 12 rundek plus 13 zakończona na pompasach

już na planku mną telepało bo skąd u licha u mnie ATP?

po treningu nie polazlam pod prysznic,

z trudem się ubrałam bo słabo mi było i polazłam na pociąg

i kupiłam bajaderę:

czyli biała mąka glutenowa, kakao gluteno pochodne, tłuszcze omega 6, jajka, cukier - same morderstwa dla mojej diety

potem polazłam do apteki po alertek bo nie było w domu no bo po co jak ja nie mam alergii na nic na ogół?

polazlam do mamusi, wszamałam kawałek ryby w panierce - znow jajo i buła glutenowa

i zjadłam takie coś z takim czymś - czyli to co zostało z części panierki zmiksowane zusamen do kupy i wkrojone w to jabco - no bo po co ma się coś marnować?

czyli placki japcopochodne o zapachu ryby - całkiem niezłe :)

no i jeszcze żeby lepiej się człowiek mógł uczyć to paka 140 g chipsów solonych z żabki

ale cała nie wejdzie bo już nie mam siły

tak czy inaczej albo po tym dostanę wstrząsu anafilaktycznego albo mi się poprawi :).

  • artosis

    artosis

    25 lutego 2015, 22:50

    Hahha no niezly zestaw :)

  • kutkutdak

    kutkutdak

    25 lutego 2015, 21:54

    Niezła terapia szokowa ;)

  • kronopio156

    kronopio156

    25 lutego 2015, 20:46

    Co Cię nie zabije to Cię wzocni?;-))

    • VikiMorgan

      VikiMorgan

      25 lutego 2015, 20:51

      mniej więcej tak :) przysłowie wcielam w życie