Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
dieta instynktowna załatwia problem kryzysu


dziś postanowiłam robić na oko i nie wpisywać zanim znejm w magiczny program a po tym jak zjem

wybrałam się na siłownię nawet dzięki temu i nawet cos wyszło z tego...

ale jeszcze zakrecona wiec poszlam bez papu na silke zostało w kuchni :D

no to co zjesc trzeba nie?

do wyboru; kfc, pizza hut, budki z drozdzowkami i carreefour

no ale ani łyżeczki ani nic ale polazlam do carrfa i wydumałam cudowny posiłek potreningowy:

camembert bo w łapę dobrze się bierze i 17 g białka w 100 g :) oraz dużo tłuszczu anabolicznego oraz zero węgli i duzo wapnia :D

no i ze trzeba zmieniać smaki to poprawiłam 2 małymi bananami

ssanie jak dzikie nadal ale dalam rade dotrzec do domu poprawilam kilkoma orzechami brazylijskimi 

i na kolację zjadłam nogę kuraka ze skórą i 300 g warzyw w tym 100 marchewki i poprawiłam 200 g pomidorów

w sumie dziś kcal 2050 i 140 g tłuszczu, 127 g białka i 100 g ww

absolutnie nie pilnowałam aby białko było równo rozłożone w diecie, bo po jaką cholerę?

nie pilnowałam aby ww nie było wieczorem no bo przecież musi być węgiel na noc

no i nażarłam się w sumie 30 g brazylijczyków i 10 g migdałów i 10 g czekolady gorzkiej :D no może tych brazylijczyków o połowę za dużo ale raz się żyje i nie mam wyrzutów sumienia - bo tego mi było trzeba!  

życie wróciło

zagłodziłam się nie trenując jadąc średnio na 1550 kcal

ale jak ja nie robiąc nic  i przegięłam z kaloryką w dół,  to niech mi ktoś mądry wyjaśni jak można promować 1900 kcal dla baby wzrostu modelki (177 cm) która robi 6 treningów w tygodniu? i jeszcze jest matką dzieciom i cały dom ma na głowie? 

durna jestem ! nie kumam absolutnie!

chyba wina będzie trzeba się napić.

a z innych ciekawych rzeczy - wywołałam bardzo ciekawą dyskusję - spór o dowody zapalności omega 6 i prozdrowotne omega 3 :D

dyskusja się rozkręca mówię Wam, jest dość ostro,,,, na potreningu będzie dzięki temu kilka artów :D

narozrabiałam :D jak zawsze....

a mam ochotę zmienić nazwę mojego dziennika na sfd: na kij w mrowisko :D Co Wy na to? 

  • beaataa

    beaataa

    24 września 2015, 10:03

    Kutkutdak, właśnie nie, bo przed taka jazdą zawsze jem dużo szczególnie wolnych węgli. A później jadę na tym powiedzmy trzy godziny i czas na przekąskę. I zawsze po bananie, czy żelach, czy izotonikach miałam (zanim się nie nauczyłam) bardzo szybko i boleśnie ścianę, a jak zjem malutką chociaż kanapkę, albo ciastko owsiane jest ok. Porządny posiłek jest zawsze, tylko czasami nie wiadomo kiedy:). I nie uważam, że tak musi być u każdego, ale może być u niektórych.

    • kutkutdak

      kutkutdak

      24 września 2015, 10:25

      Wiesz "dużo" jest pojęciem bardzo względnym. ;) No i trzygodzinna przerwa od początku jazdy do przekąski to bardzo długo. Jeśli posiłek przed masz na godzinę przed startem, to daje już 4 godziny przy znacznie większym wydatku energetycznym - przez ten czas jadąc bez szaleństw zużyłaś coś ok. 1500-2000 kcal - jeśli zjadłaś naprawdę porządny posiłek to w zapasie miałaś ok. 1000 - zobacz jak duży deficyt to daje. Krótki węgiel nie w porę też nie działa jak powinien. Chodzi o to, żeby wrzucić go we właściwym czasie, dużo wcześniej zanim zgłodniejesz - półtorej godziny, nie dwa razy tyle. Znacznie opóźnisz ppojawienie się odczucia głodu i nie doznasz spadku energii.

    • VikiMorgan

      VikiMorgan

      24 września 2015, 11:11

      u mnie nie było ruchu :) jeden a raczej ćwierć treningu nóg to nie można wysiłkiem czy ruchem nazwać :D a był zgon....

  • beaataa

    beaataa

    24 września 2015, 07:29

    Viki, a może to nie niska kaloryczność, tylko makra raczej? Niskie węgle złożone + owoce. Dla mnie to zawsze był wyzwalacz takich stanów, dopóki nie zrezygnowałam z jedzenia banana jak jestem głodna, na korzyść kaszy albo kanapki. Banany dla mnie są najgorsze ze wszystkiego:) było tak, że jechałam na rowerze którąś godzinę, głodna okropnie, ą banan łatwy w zdobyciu, dobry=słodki, czysty, więc ze dwa do brzucha i dalej. I po 10 minutach byłam cała spocona, roztrzęsiona z sumem w uszach i miękkimi mięśniami. Wyszarpywałam z sakwy kawałek chleba i pożerałam w chmurze komarów. Okropne doświadczenia, już rozpoznane i opanowane.

    • VikiMorgan

      VikiMorgan

      24 września 2015, 07:56

      nie jem chleba od dawna, to 1) 2) węgle czyste same rzadko wpadają, zawsze są po czymś lub do czegoś...(obniżenie IG) na ogół tłustego i białkowego. Mi trzęsły się rąsie i nogi, a słabo robiło się coraz bardziej od kilku dni jak jechałam z byt małą podażą kaloryczną, mimo że nie wiele się ruszałam...Owszem wina makro, za mało węgli i tłuszczu, pochodzenie węgli nie jest w tym przypadku istotne.

    • kutkutdak

      kutkutdak

      24 września 2015, 09:37

      Beata, to nie była wina banana, tylko braku paliwa generalnie... kilka godzin na rowerze bez niczego to szaleństwo, kryzys dopadł by Cię tak czy inaczej. Standardowo zaleca się szybkie węgle co ok. półtorej godziny: żele, żelki, albo banany, choć te ostatnie są najbardziej kłopotliwe w transporcie (one nie mają zaspokajać głodu, tylko jak najszybciej dotrzeć tam gdzie są potrzebne), plus porządny posiłek z węglami złożonymi godzinę/półtorej przed jazdą. I porządny posiłek po.