Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
ledwo zyje ale żyje - Bydgoszcz mało przyjazne
miasto dla studentów zaocznych

zjazd na uczelni był ciężki

i prawie był zjazd :) - wycieczka jedno dniowa - z domu wybyłam 22.40 i dotarłam next day 22.30 - 10 min zapasu jakby się komunikacja nie spięła

3 dni szkoleń z żywienia w sportach walki (najciekawsze i najtrudniejsze pod względem żywieniowym sporty bo łączą ze sobą okresy żywienia jak dla sportowców siłowych - sprinterów oraz jak dla sportowców wytrzymałościowych - długodystansowych)

tak mi się złożyło że 2 szkolenia wyszły 1 po 2 w Warszawie - zarwałam 1 dzień na uczelni ale to były same wykłady i o północy wsiadłam do autobusu - w Bydgoszczy miał być 5 rano - był 4.20 więc zonk bo w autobusie spać można na dworcu nie koniecznie

więc jak zombi o 6 rano szukałam kawy świeżo parzonej i coś ciepłego do zjedzenia po wymarzłam a termosik mikołaj dopiero ogarnia i będzie pod choinką :D

nie polecam żabki - zimny hot dog i pseudo kawa słodka pieruńsko - beznadzieja

nie widziałam w bydzi (może w jakiejś galeryji nie czynnej o świcie w ndz) starbucksa, w focusie kolo dworca autobusowego jest costa ale godziny otwarcia są nie dla warszawskiego koksa pewnie od 10.....

na dworcu pkp mają całkiem przyzwoitą kawę cafe2go - 4 zeta za 200 ml - lekko kopie więc już dobrze :) uczelnia 300 m od dworca więc żyć nie umierać....

mają też tam barek z zarełkiem na wagę na ciepło ale o 18 jest to zimne i nie taki wybór jak w focusie.... :( i w focusie mają zniżkę dla studentów ale tam z uczelni hektar albo 2....

mam wymagania co? :D

a teraz siadam do rozpisek dietetycznych moich podopiecznych - niektórzy żywią się prawidłowo :).