Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
o 6 weidera


6 weidera zaczęłam robić z moim partnerem (on ciężko pracuje nad swoim brzuchem). Początki były dosyć proste.

Szybko łatwo i w sumie przyjemnie. Obecnie jesteśmy na 30 dniu (jeszcze 12 i fairant!!!!)Ćwiczenia się dłużą, są męczące no i trzeba pilnować kręgosłupa. Faktycznie sporo się naczytałam,że u wielu osób pojawił się jego ból. U mnie na początku faktycznie był, lecz popracowałam nad prawidłową podstawą i jest ok.Jeśli kogoś ciągle boli kręgosłup, według mnie warto przerwać ćwiczenia. Niema co się nadwyrężać.Pewnie większość zastanawia co z tymi efektami. Z nimi na pewno podzielę się jak skończę cały program.

Jedyne co mogę teraz na 100% stwierdzić to fakt, że moje mięśnie zdecydowanie są mocniejsze. Na początku rowerek był dla mnie niewykonalny, w tym momencie go śmigam i daję radę :) 

Jako, że zostało mi już 12 dni mogę śmiało stwierdzić, że gdybym miała jeszcze raz zaczynać ten program raczej bym go sobie zwyczajnie w świecie darowała. Ale, że mam charakter jaki mam i jak już coś zaczęłam to chcę skończyć, zrobię to 6 weidera do końca. Jedno jest pewne, robię to pierwszy i ostatni raz. Ćwiczenia są mega nudne- to jest ten główny powód dlaczego postanowiłam już więcej do nich nie wracać (nie zważając na efekty). Jestem przekonana, że jest wiele znacznie lepszych i przyjemniejszych ćwiczeń, które również są skuteczne. 

Niedługo zacznę poszukiwania!

Mój partner raczej ma podobne wrażenia co ja. Górna część jego brzucha zdecydowanie się poprawiła, ale zapał z jakim podchodzi do ćwiczeń mówi sama za siebie.

Do tematu za pewne powrócę jak już program zostanie oficjalnie zakończony. Zrobię sobie małe podsumowanie i jakieś sweet focie.

A teraz nic innego nie pozostało jak ogarnąć przestrzeń wokół siebie,założyć buty do biegania i trochę potruchtać :)