Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
o motywacji


Odkąd zaczęłam się odchudzać, szukam sporo informacji na ten temat. I zauważyłam jedno,sporo tych tzw. "motywacji".No i ja też zaczęłam się zastanawiać, jakie ja mam motywacje i czym się motywuje.Po długich przemyśleniach skonstruowałam taką o to sweet liste.


Odpowiedź nr.1:

Moją motywacją na pewno nie są laski, którymi nigdy nie będę. Bo uważam, że każdy jest indywidualny i porównywać się nie można!Ot tak! Jak patrzę, na te opalone cud dziewczyny, raczej łapie doła niż się motywuje. Większość tych dziewczyn wydaje mi się mega przypozowana i jakoś nie wiem w sumie sztuczne to dla mnie.


Odpowiedź nr.2:

Jedną z moich pierwszych motywacji był tekst mojego partnera. Głupi tekst (mało ambitny, ale jak przekonujący!)."Jak schudniesz do 63 kg, stawiam Ci fryzjera". Moje oczy były takie jak 5zł. Pomyślałam"ok, 7 kg to w sumie nie jest jakaś masakra, a potrzebuje nowej fryzury i nowego koloru". I to mnie motywowało. Przy 64 kg, stwierdziłam jednak, że nie chce fryzjera, CHCE NOWE SPODNIE :D Bo w sumie szczuplejsza jestem, więc czemu nie :P No i fakt,że już tyle kg było za mną postanowiłam kontynuować dążenie do fajnego ciałka. I tak postanowiłam sobie 55 kg, ale bez żadnych obiecanek. Po prostu 55 kg dla mnie. I tyle. oczywiście mój partner jakoś nigdy nie miał problemu z moją wagą, widział że ja się męczę i postanowił mnie wspierać, abym ja się czuła lepiej. Dziękuję mu za to, bo jego mało ambitny plan w sumie wypalił i oboje jesteśmy szczuplejsi (ja wagowo, on finansowo :D ).


Odpowiedź nr.3:

Czasami motywuje mnie fakt, że mam starszą siostrę, która jest szczupła i nawet fajne ciałko ma. Ja zawsze byłam tym pulpetem. Dlatego też ta myśl często się w mojej głowie pojawia. Nie możesz być już więcej pulpetem. Twoja siostra jest szczupła bo tego pilnuje, więc ty też możesz. Jak powiada Chodakowska "nic się samo nie wydarzy!" :D (ten tekst jest super).


Odpowiedź nr.4:

Bieganie mnie motywuje. Jak kończę biegać, w głowie planuje kolejny bieg. Im jestem lżejsza tym bieganie się wydaje przyjemniejsze. Oczywiście, nie zamierzam dochodzić do 40 kg, aby zamiast biegać latać po chodnikach. Po prostu zauważam, że bycie lżejszym sprzyja moim kolanom i całej kondycji. Jestem na prawdę z siebie dumna.


Odpowiedź nr. 5:

Moje postępy mnie motywują! To chyba najważniejszy podpunkt. Jak patrzę na swoje zdjęcia kiedyś, w trakcie i teraz, jestem dumnym pawiem. Mimo tego ,niewyglądam jak super dziunia ani wysportowana dziewczyna, widzę zmiany po sobie i to jest moim głównym pchnięciem na przód. Jak staję na wadzę i widzę te 59kg,od razu się uśmiecham. W moim kalendarzu co tydzień w każdą sobotę wpisuję swoją obecną wagę. Jak mam doła albo mam ochotę na coś na co nie powinnam to badam swój kalendarz i te przemijające kg. Od razu mija mi chęć na chipsy, raczej budzi się wielka ochota na ćwiczenia lub bieganie :)


A wy? Wy jakie macie swoje motywacje?


PS. Wczoraj zjadłam porcje warzyw pieczonych w oliwie razem z sosem czosnkowym i rukolą. Uważam, że ten zestaw jest mega pyszny i mega syty. Takie warzywa polecają się na obiad lub kolację :