Witajcie, miałam napisać co się u mnie przez ten dłuższy czas działo ale możne kiedy indziej. Dzisiaj rozpoczęłam swoje postanowienie noworoczne.....a zmobilizowały mnie cyferki na wadze...wstaję na nią raniutko a tu o zgrozo 76,49!!!!!. Przed świętami było 73,40...czyli tradycji stało się zadość... w okresie świąteczno-noworocznym zawsze 3 do przodu.
Więc jak zobaczyłam te koszmarne liczby postanowiłam, że nie czekam do żadnego poniedziałku i zaczynam od dziś.
W trakcie planowania diety ustaliłam, że wrócę do sprawdzonego Dukana, wiem iż nie najlepiej o niej mówią i piszą ale na mnie ona działała. Czułam się dobrze i smakowało mi jedzonko, nie chodziłam głodna a waga spadała mam nadzieję, że i tym razem też tak będzie.
Już prawie 20-ta a ja cały dzień się ślicznie pilnowałam, trzymałam godzin posiłków czyli : 7.00;10,00;13,00;16,00;19,00 i same białko. Planuję na białeczku zrobić 7-dniową uderzeniówkę.
A jutro trzymajcie za mnie kciuki...przede mną ważny dzień, bo po raz pierwszy będę dawała ślub, a najciekawsze jest to, że Panem młodym jest mój uczeń, którego uczyłam w klasie I-III. Takie teraz czasy, że kiedyś było się nauczycielem a teraz urzędnikiem, który ma ten przywilej, że może uczestniczyć tak ważnym osobistym wydarzeniu...:))
Pozdrawiam i życzę udanego weekendu..:))
bilmece
4 stycznia 2013, 20:55Moja jest jeszcze wieksza...ta paskudna waga...chce bardzo sie za to wziasc,ale...nie wiem jak za to sie zabrac...na sport nie mam sily...trzmam kciuki za Twoje powodzenie i za jutrzejszy dzien :) buziaki