...muszę się przyznać ale dziś nie ćwiczyłam, wczoraj tak dałam sobie w kość, że dziś potrzebowałam regeneracji. Wczoraj rano zaliczyłam 35 min ćwiczeń, po pracy wpadłam w wir koszenia i zajęło mi to przeszło godzinę...było strasznie upalnie i byłam cała zlana potem, szyki prysznic i na tańce...a tam sala bez klimatyzacji i było niczym w saunie... Po powrocie znowu prysznic i padłam do łóżka jak kawka..:)) A dziś rano budzik sobie a ja sobie..:)
Ale dzisiejsza moja aktywność, to koszenie znowu prawie godzinę. Zostało mi jeszcze trochę koszenia, powinnam się jutro uwinąć z całością..mamy tego terenu dość sporo. Ja zawsze rozkładam sobie to na kilka dni, a mój małżonek zawsze poradzi sobie w jeden dzień lecz jak wyjdzie rano, to kończy wieczorem. A na drugi dzień kosi skarpy...a mamy ich dwie...na dole jedna z nich...jest to stare zdjęcie, teraz te nasadzone krzaczki są dużo większe, a i sama skarpa jest jeszcze przed koszeniem .:)
A to tylko część naszego ogrodu..:)) jak te mlecze kwitły to aż żal było kosić.
A podsumowując dietkę, to posiłki są bardzo smaczne, nie chodzę głodna, na razie nie ciągnie mnie do słodkiego i mimo dużej ilości jedzeni a w tym chleb, powolutku waga spada. Dziś była łaskawa i pokazała 77,05 a zaczęłam od 78,40...oby tak dalej..:).
Znikam, muszę iść jeszcze popodlewać moje nowe nasadzenia..:))
Buziaczki papa..:))
Ps
Tu jeszcze jedno zdjęcie z jesieni jak był wysyp grzybów..:))
bilmece
22 maja 2014, 20:21Njawzniejsze by jutro byly cwiczonka :) Buziaczki a ogrod piekny, choc pracy w nim nie zazdroszcze...pa