Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
spadek sprawdzony trzykrotnie :) - tak na wszelki
wielki ;p


Hej Kochane! :)

Na początku podam Wam przepis na CIASTECZKA OWSIANE, żeby nie zapomnieć:

Składniki:
250 g płatków owsianych
0,5 szklanki mąki
2 jajka
125 g margaryny
60 g cukru
1 opakowanie cukru waniliowegi
1  łyżeczka proszku do pieczenia
1/2 małej łyżeczki soli

1)      Margarynę rozpuszczam na patelni. Póżniej dodaję płatki owsiane i smaże aż się zarumienią. Posypuję to cukrem zwykłym i cukrem waniliowym. Mieszam aż się rozpuści. Później przekładam wszystko do miski.

2)  Do mąki dosypuję proszek do pieczenia i sól. Wymieszane składniki dodaję do miski z płatkami owsianymi. Dodaję rozbełtane jajka i dokładnie mieszam.

3)      W tym momencie dodaję różne składniki, tu według uznania, np. cynamon, kakao, wiórki kokosowe z 1/2 szklanki mleka, rodzynki, bakalie, sezam, słonecznik.

4)      Blachę smaruję masłem i nakładam łyżką masę w kształcie kółek

Piekłam 30 min: Pierwsze 15 min na ostatnim poziomie, kolejne 15 min półkę wyżej (średni poziom). Ale z doświadczenia wiem, że co piekarnik to inne pieczenie, więc trzeba sprawdzać i wybadać czas. 

ok.

Tadaaam! Zmieniam pasek, dziś po raz kolejny, 81,5!!! Więc jest spadek ;) cieszę się z tego pół kilo jak głupia ;p co prawda dziś dzień odstępstwa od diety: przyjechała odwiedzić nas rodzina mojego chłopaka. Trochę poleciałam z dietą, ale trudno żebym sama robiła sobie na obiad piersi czy jadła w cieniu serek wiejski. W takie dni niestety nie da się ściśle trzymać dietki. Cały dzień się pilnowałam, wszędzie pokusy, na koniec w sumie zawaliłam? ZAWALIŁAM.

Dzisiejsze menu:
1) ser biały z jog. nat. I szczypiorkiem, 1/2 pomidora, 1/2 jabłka
2) kawa Anatol waniliowa z mlekiem, 3 ciastka markizy, śliwka
3) 2 małe kawałki pizzy + Redds cytrynowy (nie mogłam odmówić teściowej ;p)
4) 4 pierniki, zielona herbata
5) hmmmm? tu poleciałam po całości ? 15 kostek ptasiego mleczka :(
woda: 2,5 litra

Kalorie na pewno przekroczone. Ale nie poddaję się i nie lecę po następne słodycze tak, jak bywało to kiedyś. Tego się już uczę powoli ? gdy zawalisz trzeba od razu się podnieść i walczyć dalej. Moje myślenie po zjedzeniu czegoś niedozwolonego wyglądała niegdyś następująco: i tak już zawaliłam więc dzień jest do dupy, jak zjem coś jeszcze to się nic nie stanie bo i tak już się stało. Zjem więcej i pójdę spać a od jutra zacznę od nowa. ALE NIE!!! Teraz wiem, że nie można cignąć tego w taki sposób. Po grzechu należy zastopować a nie dać się wciągnąć w wir obżarstwa.

Dziś był bardzo miły dzień. Rodzinka jak mnie zobaczyła to powiedzieli, że widać różnicę, widać jak schudłam. Gratulowali mi. Ja jednak powiedziałam, że to jeszcze nie koniec i teraz się nie poddam. Wielokrotnie widzieli mnie ?będącą na diecie? i ?niebędącą na diecie? czyt. Trochę szczulejszą (-5kg bo tyle wytrzymywałam) i grubą (efekt jojo). Teraz to jest mój największy wynik w hostorii odchudzania. Nigdy nie doszłam do takiej liczby. Teraz jestem dużo mądrzejsza i nie zaprzepaszczę tego dla jedzenia :) wiem, że potrwa to długo, ale warto dla końcowego efektu ;)

Buziooooki :)

 

 

 

  • nikkkki

    nikkkki

    26 lipca 2012, 12:05

    o, przepis, na pewno go wypróbuję, dzięki :) poleciałaś trochę ze słodyczami, ale to, co piszesz później, ma sens - nie warto się poddawać, nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, trzeba podnieść dupe i dalej walczyć :D co do tych plam, to to nie jest żaden łupież, chyba że po prostu źle Cię zrozumiałam, ale mam na to lek - tylko że chyba nie działa..