Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
wolne weekendy :)


helooooooł 

dzisiejsze menu:
1) 2 kanapki razowego z wędliną + 3 pomidory
2) jagodzianka (domowej roboty) + mały piernik + mięta
3) 8 pierogów (domowej roboty): 4 z mięsem, 4 ze szpinakiem, szklanka pomidorówki z jog. nat.
4) 3 nektarynki + śliwka
5) jog. nat. + jagody + błonnik (te farfocle ;p) + 2 łyżeczki cukru
woda: 3 litry

od razu widać, że rodzinka była, wszystko jem teraz domowej roboty! sama zdrowa żywność, bez konserwantów i sztucznych barwników xD 
mam nową pracę dorywczą haha, na produkcji, zobaczymy co z tego wyjdzie. plusy: umowa o pracę, weekendy wolne (bardzo z tego się cieszę baaaaardzo ;D będę co weekend gdzieś sobie jeździć ;) minusy: produkcja ciastek xD no gorzej trafić nie mogłam ;p akurat ja??? to będzie wieeeeelka próba dla mnie i moich słodyczanych ciągotów ;p chyba, ze jak będę na nie codziennie patrzeć to mi zbrzydną  

jakie zajebiste pomidory sprzedają na giełdzie! 

dziś byłam w bibliotece, wypożyczyłam sobie kilka książek, jedną Grocholi, wszyscy się tak nią podniecają to zobaczę czy faktycznie jest kim ;p lubię książki lekkie, przyjemne, z humorem, o odważnych i nowoczesnych kobietach. nie znoszę za to horrorów itp itd. filmów nawet takich nie oglądam. chyba jestem za wrażliwa do takich rzeczy xD

później jeziorko: pokazałam swoje tłuszcza wszystkim plażowiczom, na szczęście było ogromnie dużo ludzi i nikt na mnie nie zwrócił uwagi haha :P

przejęła się za to moja siostra, która straaaaasznie przytyła i nie ma odwagi sie odchudzać. szkoda mi jej, ale z drugiej strony codzienne X paczek czipsów + cola to chyba przesada. w każdym bądź razie, szła bardzo niepewnie, była smutna, patrzyła na wszystkie grube kobiety i próbowała pocieszyć się, że "może" jest szczuplejsza, choć tak nie jest. widziałam jak się męczy. Kiedyś to ja tak się męczyłam, zanim weszłam na plażę badałam teren i szybko chowałam się za parawanem, lub w przypadku jeziora, za długą tuniką. niech miną te czasy bezpowrotnie! wiem, że teraz jest już lepiej, nie trzęsie mi się tak strasznie cielsko, ale to i tak nie jest dla mnie wystarczające. wszędzie widzę niedoskonałości, jest nad czym pracować - zdaję sobie z tego doskonale sprawę. mam nadzieję, że przeczytam ten post za rok - w wakacje 2013 - i będę wtedy ważyć jakieś 65 kilo, albo i mniej, i będę zadowolona, i nic nie będzie mi się trzęsło. 



hehe chyba napiszę sobie jakąś wiadomość na wadze do samej siebie ;p

jakie sweet pastelowe kolory, podobają mi się hehe 

Pozdrawiam i życzę wytrwałości :)
  • 88sweet88

    88sweet88

    2 września 2012, 18:20

    pewnie ze 2013 rok bedziesz wazyc 65kg a nawet mniej!!! wazne ze masz checi i motywacje do dzialania i sie nie poddajesz!!! a zobaczylam twoje foty porownawcze z innego wpisu roznica jest!!

  • nikkkki

    nikkkki

    27 lipca 2012, 00:50

    Ouu no mam nadzieje że szybko Ci sie zbrzydną :D i dzieki za klikniecie :)

  • Shibutek

    Shibutek

    26 lipca 2012, 21:30

    Produkcja ciasteczek... będzie pokusa :P