No hej :) Przyznam, że u mnie ostatnio coraz lepiej. Powoli do przodu, jak to mówią. Dziś miałam pierwszy dzień w nowej pracy; okazała się nawet przyjemniejsza, niż mi się wydawało, aczkolwiek to może też kwestia tego, że był spory luz... Bo brak zleceń, przynajmniej na naszej zmianie. Poza tym jestem na jutro umówiona na rozmowę kwalifikacyjną razy dwa - do salonu telekomunikacyjnego oraz na posadę pracownika biurowego. Gdyby któraś z nich wyszła, byłoby super - w tygodniu pracowałabym tam, a dorywczo w tej pierwszej. Trzymajcie kciuki.
No i kolejna cudowna niespodzianka, od Zeta ;D Pod koniec mojej zmiany zadzwonił z pytaniem czy wpadnę do niego na pizzę przy filmie - sam nie chciał oglądać, a wie, jaką mam słabość do kina sf :D Nie powiem... Byłam strasznie, strasznie szczęśliwa! Rzecz jasna się zgodziłam i za prawie dwie godziny się widzimy. Wcześniej żartobliwie wtrąciłam, że pizzę zostawię jemu, bo zdrowie, bo trzeba się ogarnąć jak odpowiedzialny dorosły człowiek... Brzmiał a nieco zaskoczonego, ale nie robił wokół mojej decyzji szumu. Powiedział po prostu, cytuję: "No ale chyba filmu nie odpuścisz? I arbuza. Skołuję nam arbuza" :D Ano, Z dobrze wie, że to jeden z moich ulubionych owoców, zaraz obok winogron. Tak więc zapowiada się prawdziwa uczta ^^ Gdyby tylko słońce trochę odpuściło :o Mam nadzieję, że nie jest to zapowiedź co najmniej tak samo gorącego lata.
Lucyna.bartoszko
25 kwietnia 2019, 21:19Ja uwielbiam lato i słońce i już jestem opalona :D ale to zasługa spacerów z dziećmi i pracy w ogródku. A pizzę też bym zjadła, w moim rodzinnym mieście mieliśmy ulubioną pizzerie i nadal tęsknię za ich pizzą A już nie mieszkam tam 5lat ;-)
Vitkaa
26 kwietnia 2019, 04:48Znaczy musieli być naprawdę dobrzy :o Też miałam swoją ulubioną, ale niestety kilka ładnych lat temu zamknęli :(
Laurka1980
25 kwietnia 2019, 15:24Gratuluję nowej pracy :) No i Pan Zet .... wszystko brzmi super :) Jak udał się wieczór ?
Vitkaa
25 kwietnia 2019, 16:17Dziękuję. Co prawda jestem w trakcie szukania czegoś bardziej na stałe - przynajmniej do października - ale jest ok. Wieczór udał się bardzo, aczkolwiek zamówiona pizza przesiedziała w kuchni nietknięta :o Z stwierdził, że pomoże mi obalić arbuza :D Ogólnie było sporo śmiechu i luzu... Coś, czego bardzo potrzebowałam :)
Wiosna122
24 kwietnia 2019, 21:17uwielbiam arbuzy :DDD a mam tylko winogrona akurat xD
Vitkaa
25 kwietnia 2019, 05:51Jak się nie ma, co się lubi... Zawsze można winogrona podrzucić mi xD
Campanulla
24 kwietnia 2019, 20:35Cudownego wieczoru życzę.!
Vitkaa
25 kwietnia 2019, 05:50Dziękuję :D I tak, było super :)
Sofijaaa
24 kwietnia 2019, 18:48Arbuza bym sobie zjadła, takiego dobrze dojrzałego :-) Co do słońca i lata.... Nie znoszę, nie na widzę, już chora chodzę jak mi za bardzo świeci a u mnie w piątek ma być już 28 stopni.
Vitkaa
25 kwietnia 2019, 05:49Nie ma rady, trzeba samemu przywołać deszcz :)
Berchen
24 kwietnia 2019, 18:33super ze bedzie nowa praca, gratuluje. Natomiast temat nr 2. to przeczytalam to co napisalas w poprzednim wpisie i radzilabym ci z nim szczerze porozmawiac. Skoro on nie robi kroku to zrob ty - dla siebie , ze swiadomoscia ze byc moze a wrecz prawie napewno zaonczysz ta znajomosc. To ze sie spotykacie i jest milo jest super - ale jesli ty marnujesz lata wiszac w zawieszeniu z nadzieja ze cos tam - a on byc moze nie jest tego swiadomy (albo i jest tylko mu to schlebia), to sorry , szkoda zycia. Gdyby to byly tygodnie, miesiace, ale jak pieszesz to trwa kilka lat - moim zdaniem nie bedzie ztego nic a ty moglabys byc szczesliwa z innym, tylko trzymajac sie tej swojej "milosci" nie dajesz szansy na inna. Masz 28 lat - to co robisz pasuje 15stolatce. Po prostu szkoda zycia, bo przypuszczam ze jak on pozna ta jedyna to bedzie ci duzo trudniej, niz gdybys ty zrobila z tym cos. Badz dzielna i do dziela. AAAAA - nigdy nie mysl ze jakis chlopak jest tak cudowny ze to ty masz jakos jemu do piet dorastac - Pracuj nad samoocena , bo w ten sposob myslac to nic nie osiagniesz.
Vitkaa
25 kwietnia 2019, 05:48Dziękuję za komentarz. Wiem, że w tej sprawie - zresztą nie tylko - zachowuję się infaltywnie i znam siebie na tyle, by być świadomą, że szybko się to nie zmieni. Taka wada, staram się z tym walczyć, ale wychodzi różnie. Najczęściej blokadą bywa strach :v Pewnie masz rację i nic z tego nie będzie... Z drugiej strony mam przykład swojej najlepszej przyjaciółki. Teraz ma stabilną sytuację rodzinną - facet, dziecko. Zanim jednak do tego doszło... No, dość, by powiedzieć, że nie było to ani łatwem, ani standardowe. Napomknę po prostu, że znali się dwa, trzy lata, jako zwykli kumple, nim on zaczął oficjalnie się o nią starać. Moja przyjaciółka nie miała bladego pojęcia, że mu się podoba i do dziś pamiętam jej zdumienie, gdy pierwszy raz o tym rozmawiałyśmy. Pamiętam jak nie była szczególnie zachwycona, nawet miała pewne opory, które minęły z czasem. Nie ma u nich co prawda sielanki jak w bajkach Disneya :D Ale tworzą zgraną, wspierającą się rodzinę. I ta malutka, optymistyczna cząstka mnie chce wierzyć, że mogę mieć podobnie. Ta dominująca z kolei za każdym razem ją deprecjonuje :(