Powiedzmy, że jestem zwarta i gotowa :) Dietę mam już rozpisaną, zakupy zrobione, obiad na dziś ugotowany - mogę działać :) Na razie smakowo i ilościowo wszystko wygląda całkiem ok. Ba, nawet mam problem żeby wcisnąć w siebie te porcje z taką częstotliwością...5 posiłków - toż to masakra...jak to tyle? Przecież od jedzenia się tyje..heh..dalej mam problem z przetłumaczeniem sobie, że niejedzenie nic nie da, co widać za każdym razie gdy przeglądam się w lustrze...ale mam nadzieję, że w końcu uda mi się pokonać własne "demoniki" i coś się ruszy z miejsca. Na razie zaczęłam pić wodę i chyba wchodzi mi to w nawyk bo cały czas muszę mieć butelkę z wodą koło siebie. Mam nadzieję, że to pierwszy mały kroczek w dłuuugiej drodze przede mną :)
angelisia69
14 lipca 2015, 13:55poczatki zawsze najgorsze,pozniej bedzie coraz lepiej ;-) zycze powodzenia na nowej szczuplej sciezce ;-)
Viv_82
14 lipca 2015, 11:57Nie-dziękuję :) Coby nie zapeszyć...na razie trzymam się całkiem nieźle i jestem zafascynowana szpinakowym napojem, który dość często gości jak widzę w przepisanej diecie :)
megiagnes
14 lipca 2015, 11:16Powodzenia