Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Dzień trzydziesty ósmy


Ostatnio bez większej aktywności fizycznej, ale dieta za to jest ;)

Jak się okazało, grypy żołądkowej chyba nie miałam, bo następnego dnia doszłam do siebie, więc mogłam sobie pozwolić na zdrowe odżywianie. I tak też jest! Wreszcie. Nawet dzisiaj nie podjadałam między posiłkami :) Początkowo spożyłam dość mało warzyw, ale troszkę uzupełniłam nimi dietę pod wieczór.

Wiem, że nie powinno się chyba zaliczyć plewienia w ogrodzie do aktywności fizycznej, ale spędziłam 2 godziny na schylaniu, rozciąganiu, zginaniu i machaniu motyką. Więc może coś tam jednak się podliczyło ;)

Dzisiaj na jazdach nie mogłam się skupić. Miałam pechowy dzień... Będąc na zakupach rozerwała mi się torba i musiałam wszystko zbierać z chodnika. Szczęście, że mam miłego instruktora, który zaproponował podwózkę w ramach mojego dzisiejszego pecha. Tak, żeby nic mi się jednak nie stało ;) jutro na szczęście wolne od kierownicy, pedałów, sygnalizacji świetlnych... Męczące na dłuższy dystans...

Poza tym, od wczorajszego wieczoru złapał mnie istny dół. Przypomniałam sobie o swoim "prawie byłym"? Ciężko nazwać tę relację... W każdym razie był powodem mojego przygnębienia i poczułam się taka bez sensu, samotna i nieszczęśliwa... Myślałam, że następnego dnia (dzisiaj) mi przejdzie, ale oczywiście musiał pojawić się we śnie i rano nadal byłam przybita. Właśnie podczas jazdy mój nastrój się przejawiał. Aż głupio mi było, gdy słuchałam krótkiego zarzutu na złą reakcję na drodze i zaraz język grzązł mi w gardle, a głos stawał się piskliwy i byłam bliska płaczu...

Teraz chyba jest lepiej. Po tym ogrodzie :D A nienawidzę plewić!

Jutro rano planuję Mel b i ładną dietę :) Raport spiszę na wieczór.

Powodzenia wszystkim życzę!

  • KatyKaty

    KatyKaty

    8 sierpnia 2014, 23:47

    Podobno nic tak nie poprawia nastroju jak praca fizyczna. Na mnie to działa po umyciu prawie 100 m2 mieszkania na kolanach zawsze mi się humor poprawie i przestaje się rozczulać nad sobą i myśleć o pierdołach

    • cambiolavita

      cambiolavita

      9 sierpnia 2014, 00:57

      Myjesz 100m2 na kolanach? To co Ty masz za podloge, ze trzeba ja myc w ten sposob? I jeszcze masz po tym dobry humor? Podziwiam! :)

    • Vivien.J

      Vivien.J

      9 sierpnia 2014, 09:35

      Ja też uwielbiam myć podłogę na kolanach! :D To może się wydawać głupawe, bo jest coś takiego jak mop, ale ... po co? :D Ja osobiście wyrzuciłam już dwa mopy ;)

    • paula15011

      paula15011

      9 sierpnia 2014, 13:37

      Wow! Podziwiam :D Chociaż w sumie mycie mieszkania na kolanach jest całkiem spoko, ale aż 100m2 ;o hardcore :D

    • KatyKaty

      KatyKaty

      9 sierpnia 2014, 22:31

      Myje na kolanach po to żeby się więcej poruszać i zmęczyć, a co mam za podłogę? 4 pokoje i korytarz mam w panelach a łazienka i kuchnia kafelki ;)