Wczoraj był 6. grudnia. Dzień raczej wesoły, prawda? Ale mnie bardziej przytłoczył niż pokrzepił. Ale od początku...
Zaczęło się od ćwiczeń z Mel, czyli pośladki, nogi i abs. Powoli już zaczyna mi się nudzić ten zestaw abs, więc powinnam zacząć szukać jakiegoś świeżego substytutu :D Jeśli chodzi o ćwiczenia, to coraz bardziej widzę sens w ćwiczeniach siłowych... Modelują doskonale, ujędrniają i dziewczyny wyglądają nadal kobieco, seksownie! Wspaniale... Muszę więcej o tym poczytać ;)
Następnie poszłam z koleżanką na zakupy, aby mogła znaleźć jakieś prezenty choinkowe. W centrum handlowym było od groma ludzi. Płaczące dzieci, zgiełk, muzyka - wszystko naraz. Do tego koleżanka jest tak niezdecydowaną osobą... Głodna wróciłam do domu, odpoczęłam i poszłam na kolokwium. Trafiłam na dziwne zadania. Jedno rozwiązywałam trzema różnymi sposobami i za każdym wychodziło tak samo, ale nie, to nie było dobre rozwiązanie. Gdy zobaczyłam, że i tak nie zaliczę (za każde kolejne podejście do zadania było -25% pkt.) zakończyłam te głupie ekolokwium. To było jak loteria - to system losuje Ci zestaw zadań. A ja nigdy nie miałam szczęścia w tego typu rzeczach, naprawdę. Tylko dwa razy w życiu coś wygrałam. Raz - kubek (w konkursie brało udział max. 5 osób) i dwa - książkę (w konkursie recytatorskim, ale to jeszcze było w gimnazjum). I tyle mojego szczęścia ;) Zawsze pocieszałam się, że szczęście się wreszcie odwróci i los uśmiechnie, ale do tej pory tak się nie zdarzyło...
Wieczorem do mieszkania przyszedł chłopak drugiej koleżanki i z okazji Mikołajek w ramach pocieszenia dostałam czekoladowego lizaka :) Takiego pysznego! Skusiłam się, pomimo 21 na zegarku... A potem jeszcze na naprawdę cienki pasek lodów (sama kroiłam). Tyle było słodkości w niesłodkim dniu :D Generalnie Paweł jest najserdeczniejszym chłopakiem z chłopaków moich koleżanek, współlokatorek. Zawsze się przywita, uśmiechnie, zagada, czymś poczęstuje, trochę poprzekomarza ze mną. Miły chłopak. Wszyscy znamy się z liceum, ale zawsze miałam wrażenie, że jest on największym snobem z grupy :D Pozory mylą jak widać. Wczoraj kolejny raz zaprosił mnie do kina (przy swojej dziewczynie) i stwierdził, że chciałby, abym zarówno ja, jak i jego dziewczyna byłybyśmy jego żonami. Hm. Żarty żartami, ale ja na miejscu Nikoli chyba bym się obraziła. Tym bardziej, że wcześniej, gdy Nikola nalegała abym pokazała Pawłowi kupioną bieliznę (domyślam się, że oczekuje podobnej w prezencie od niego) powiedział, że wolałby zobaczyć nie bieliznę, a mnie w bieliźnie. Nikola się tylko śmiała. Dziwnie, dziwnie.
Coraz bliżej jestem też podjęcia decyzji, która dotyczy całego mojego życia. Zostawię tę politechnikę, która nie jest dla mnie (coraz bardziej to czuję), pójdę do pracy ze względu na to, że umowę na mieszkanie mam do końca czerwca i w międzyczasie będę się uczyć do matury. Poprawię ją i zobaczymy - albo dostanę się na lekarski, albo pójdę na położnictwo, skąd blisko do ginekologii (taką robiłabym chyba specjalizację, jeśli byłabym na medycynie). Lubię pracę z ludźmi, nie widzę siebie w jakichś koncernach jako chemika. To nie dla mnie. A jeśli chodzi o medycynę... Jeśli nie braknie mi siły i chęci, to będę próbować. Niektórzy dostają się przecież za nawet piątym razem ;) To moje życie, moje marzenia, prawda? :) Gdy z nudów robiliśmy z kuzynem przykładowy test LEP, to mieliśmy nawet ładny wynik - zdalibyśmy! :D Wtedy aż się czuje, że można mieć skrzydełka. Takie chociaż drobne... ;)
Muminka00
9 grudnia 2014, 14:34Powiem szczerze, że mnie by chyba zazdrość wręcz rozjxxxxała na miejscu tej koleżanki...ale ja jestem mega zazdrosna :P
Vivien.J
9 grudnia 2014, 22:53Koleżanka raczej też, ale póki co, to zachowuje spokój :D
Muminka00
9 grudnia 2014, 14:34Powiem szczerze, że mnie by chyba zazdrość wręcz rozjxxxxała na miejscu tej koleżanki...ale ja jestem mega zazdrosna :P
dola123
7 grudnia 2014, 17:28Też myślałam o położnictwie hi hi hi :))) Wczoraj we wrocławskich galeriach i na jarmarku istny szał ludności :o
Vivien.J
9 grudnia 2014, 22:52Jak to przed świętami niestety... :(
czerwcowanoc
7 grudnia 2014, 17:01Kochana, gratuluję dobrego podejścia, ale przemyśl to jeszcze. Ja zdawałam na politologię i stosunki międzynarodowe, ale gdzieś podświadomie chemia była mi bliska. Nie dostałam się na wymarzone studia, ale dostałam sie na chemię na uniwerek. Przez 5 lat jakoś tam dawałam sobie radę raz lepiej raz gorzej, ale skończyłam chemię(najgorszy był pierwszy rok, potem już z górki). Z perspektywy czasu powiem Ci,że nie żałuję, może Cię zdziwię, ale pracuję z ludźmi, a nie z papierami obok ludzi. Pracuję w farmacji i to jest to kochana. Ale każdy z nas jest inny. Życzę Ci powodzenia i mocno trzymam kciuki :*
Vivien.J
9 grudnia 2014, 22:57Na ostateczną decyzję daję sobie czas do świąt i końca roku. Odetnę się wtedy od Wrocławia, gonitwy studiowania, raz jeszcze przemyślę... Tylko widzisz, Tobie ta chemia gdzieś myśli zawracała, no a mi... to raczej był wybór trochę jakby z przymusu. Już wcześniej przyświecała mi myśl, by poprawić maturę i próbować walczyć o spełnienie swojego marzenia. Dziękuję bardzo! :)
Marisa93
7 grudnia 2014, 16:10Chłopak koleżanki to już taki tym człowieka chyba. Mam podobnych znajomych, on ciągle rzuca takie słowa, ona się śmieje. Życzę poprawy matury i spełnienia marzeń :)
Vivien.J
9 grudnia 2014, 22:51Ale za to bardzo sympatyczny ;) Dziękuję z całego serca! :)
fokaloka
7 grudnia 2014, 13:32Nie brałabym tak serio słów tego chłopaka :) Jeżeli nie czujesz się dobrze na politechnice i marzy Ci się medycyna to warto się postarać, chociaż mam koleżankę która rok studiowała biotechnologię, teraz studiuje technologię chemiczną, ale w tym roku poprawiała maturę, dostała się na medycynę i doszła do wniosku, że jednak chce zostać na technologii i olała to, że dostała się na medycynę xd
Vivien.J
7 grudnia 2014, 13:43Nie biorę, ale dziwnie się wtedy czuję i czasem nie wiem, jak mam zareagować ;) Chcę się postarać właśnie i myślałam o tym od 3 lat. Tyle, że po drodze spotkałam mnóstwo trudności i niespodzianek, co trochę uniemożliwiło mi spełnianie marzeń... Zobaczymy, jak to wyjdzie z tą maturą. Ja, jakbym dostała się na medycynę, to byłabym chyba najszczęśliwszym człowiekiem :) Moi rodzice również :)
fokaloka
7 grudnia 2014, 15:03To działaj, popraw maturę i idź na medycynę :)
cancri
7 grudnia 2014, 12:12Po chemii w Pl to nie ma pracy, akurat znam kilka osob. W tym dziewczyne, ktora dostala nagrode ministra za osiagniecia w nauce, srednia z magisterki miala najwyzsza z mozliwych (5,25 jest to w Polsce?) ekhm, i co z tego....Takie zarty jakie uskutecznia ten kolega faktycznie sa nie na miejscu,
Vivien.J
7 grudnia 2014, 12:15Mi kolega opowiadał o swoim koledze, który skończył chemię na politechnice, ma tytuł magistra inżyniera i właśnie brak pracy... Kolejny punkt przemawiający za słusznością mojej decyzji :D Na te żarty, to chyba nic się nie poradzi
Vivien.J
7 grudnia 2014, 13:37Po politechnice podobno praca jest, ale różne rzeczy się słyszy...