Nerwy i stres sprzyjają tyciu. Nerwy i stres powodują, że człowiek z tego może (ale nie musi) więcej jeść. Zajadać te problemy.
Dzisiaj zdałam sobie sprawę, że się z tego wyleczyłam. Kiedyś miałam tak, że każdy stres i złość zajadałam... i to tak porządnie... głupota, nie?
Jesteś na profilu mat-fiz-inf w LO. Wybrałaś sobie kierunek studiów wręcz idealny. Politechnika, kierunek typowo dla osób ze ścisłym umysłem, skupiający się na matematyce, informatyce, logistyce, ekonomii, prawie i na przedmiotach technicznych. Ale co jest liczone przy rekrutacji? Przedmioty humanistyczne. Śmiech na sali skoro na mega ciężki kierunek ścisły, "ściągają" osoby z humana lub robią pod górkę osobom, które na maturę muszą się uczyć dodatkowego przedmiotu na własną rękę. Ale głupimi ludźmi się łatwiej rządzi, ludźmi słabymi intelektualnie też - odgórne koryto się cieszy. I panie prezesie.. jak żyć?
Jedno jest dobijające, a drugie mega pozytywne. Zwalczyłam swój najgorszy nałóg. Nigdy więcej takiego czegoś...
Trening 40-minutowy zrobiony, diety się trzymam i czuję się świetnie. Nie poddam się choćby nie wiem co... .
angelisia69
14 października 2016, 06:03A u mnie na odwrot stres=kompletny brak apetytu.Nie powinno sie utozsamiac jedzenie z nerwowymi sytuacjami,bo to jest zgubne pomaga na chwile :/ Fajnie ze juz to ogarnelas,bo sama wiesz jak zgubne to mialo skutki.Pozdrawiam
Vroobelek98
14 października 2016, 08:02Pomaga na chwilę, a waga rośnie ;/ Dziękuję ;)