Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Po kociokwiku


Po ataku paniki z końca grudnia zaczęłam ratować się myślą, że poradzę sobie SAMA. Że jestem wystarczajaco silna i że nie ma na co czekac. Po prostu zawziac się i iść do przodu. Po tygodniu diety i ćwiczeń schudłam 0,2kg, ale była mnie to nie deprymuje. Pojawiła sie chęć wypicia kawy z karmelem, pójścia na pizzę, ale powtarzam sobie, że nie ma już ma to miejsca. Dieta VITALII jest wegańska, lepiej niż się spodziewałam. Pizza zmarnuje mój dotychczasowy wysiłek i cały kolejny tydzień, jeśli nie miesiąc. Przechodziłam przez to dwa lata. Dość. 

Jem regularnie, choć nie rozumiem głodu i sytości. Choćby się paliło, staram się zjeść o określonej porze i trzymam się diety, która wręcz ułatwia mi życie, jest prosta i tania. Oszczędzam pieniądze, czas, energię i chudnę. 

Przede wszystkim stabilizuje się równowaga hormonalna w moim organizmie dzięki zbilansowanej diecie i regularności. Na koniec tego wszystkiego mogę jeszcze schudnąć! To się nazywa win-win! 

  • Tormiks

    Tormiks

    5 stycznia 2019, 19:18

    I tak dalej, pędź do przodu. Jak jesteś bardzo głodna , to można zjeść więcej warzyw niż w diecie. Tak poradziła mi Pani dietetyk. Koniec z wahaniami , masz na to i siłę i jadłospis. Trzymam kciuki:))

    • Wabunny

      Wabunny

      5 stycznia 2019, 20:03

      Dzięki! W tej diecie jakbym jadła więcej wcześniej. Najadam się! I zawsze wiem ze Kolejny posiłek będzie smaczny. :)