Ostatnio byłam tu w sierpniu. Od tego czasu wiele się zmieniło. Chłopak pracuje za granicą, ja zaczęłam więcej jeść, bynajmniej staram się. Przecież chcę wyzdrowieć. Jednak nie jestem weganką, źle mój organizm na taką przemianę reagował. Wróciłam do starych nawyków, ale lepszych.
Ranek rozpoczynam od czarnej kawy. na drugie śniadanie zjadłam śledzia, na obiad 3 łyżki ziemniaków z udkiem i kapustą czerwoną, na kolację wzięłam jedną parówkę do podgryzania. Czułam się najedzona. Nie liczę kcal, jest lepiej. Staram się. Nikt nie marudzi, widzą, że jem.
Wieczorem ćwiczyłam, ale tylko godzinę.