Jem połowę owsianki, którą jadłam wcześniej na śniadanie, drugie śniadanie to 3 kęsy razowej bułki. Obiad jadłam chyba z pół godziny, żeby się nacieszyć tymi paroma warzywkami, na kolację - kefir, chyba najbardziej sycący z tego wszystkiego.
W sumie jem zdrowo już od dawna, jakość nie była jakimś problemem. Współczuję ludziom, którzy się musieli przerzucić z tłustych kotletów na owsianki i warzywka. Fajne jest, że pani dietetyczka zrobiła mi wegetariańską dietę i nie krzyczała, że nie jem mięsa.
Wszystko jest smaczne, a przynajmniej takie, do jakiego jestem przyzwyczajona tylko ta ilość!! Oby było warto :)