Od soboty przeżywam małe załamanie. Dalej się odchudzam, ale miałam przerwę w ćwiczeniach. Jak już coś robiłam to chodziłam z kijkami. Nie wiem co się stało, może dlatego, że jak była rodzina to zjadłam kawałek ciasta i parę krówek. A przez późniejsze parę dni przybył mi kilogram, na szczęście znowu zaczęło lecieć. Ale jeszcze nie spadło do miary którą miałam w sobotę. Prawdopodobnie waga odreagowała ostatni spadek, w końcu w tydzień 2,5 kg! To sporo! Więc nawet jeśli spadnie troszkę to nie ma co się załamywać.
Ostatnio w szkole mam straszny zapierdziel, przez co mam też mało czasu na ćwiczenia. Przez co jestem zła. Dziś w końcu miałam czas poćwiczyć. Boże nie mogę uwierzyć że jutro jest koniec miesiąca więc trzeba będzie napisać jakiś wpis podsumowujący. Mam dobre wyniki, Jestem zadowolona, a mnie mało co robię zadowala.
Ostatnio przeglądając facebook'a zauważyłam jak zmienili się moi znajomi z podstawówki. Ponieważ mieli studniówkę, którą ja będę mieć za rok. Zastanawiające jest to, że dzięki przeprowadzce zyskałam więcej czasu na zastanowienie się nad przyszłością. Mam cel by na studniówce dobrze wyglądać. W końcu to jedyny wieczór w którym możemy być piękne wraz z klasą. Moim marzeniem jest by zmieścić się w 46 albo 44, ale wątpię by było to możliwe.
Chudniemy dla siebie nie dla innych, to my będziemy zdrowsze i szczęśliwsze.
Dobranoc!
Weronika!
agazur57
28 lutego 2019, 14:45W sumie rok to 52 tygodnie- możesz zrzucić 52 kg, więc cel jest jak najbardziej realny. Moje ostatnie 1,5 roku jest jedną wielką wpadką spowodowana stresem w pracy. Uczę się tego, że to, że zjem ciastko nie oznacza, że cały wieczór mam buszować po szafkach.Powodzenia
WeronikaDiary
28 lutego 2019, 18:59Każdy ma lepszy albo gorszy czas ❤️
MagdalenaIX_2018
28 lutego 2019, 08:34Załamania zdarzają się każdemu, najważniejsze jest powstać. Co do grzeszków jedzeniowych, to jak już się je popełni to niech ten grzech będzie tego wart. Niech będzie tą "najulubieńszą" słodkością. Nie jesteśmy robotami, więc jak zgrzeszymy od wielkiego dzwonu, to świat się nie zawali, waga też. Najgorsze jest to poczucie że zawaliłam więc po co się starać, a tu trzeba "Padłeś? Powstań!" i do przodu. Co do marzeń sukienkowo-rozmiarowych? Najważniejszy nie jest rozmiar tylko dobór kiecki do siebie. Najgorszy grzech to piękna sukienka ale nie dla mnie. Potem na tych zdjęciach to widać. Jak Ci się uda dojść do tego rozmiaru dbając o zdrowie to dobrze, jak nie to nie ma sprawy i tak przyszły rok będzie kusił, bo stres przed maturą mają nawet najlepsi uczniowie. Równowaga i zdrowie są ważniejsze od rozmiarów i wagi, bo niestety zaraz się na tej wadze odbijają.
WeronikaDiary
28 lutego 2019, 19:00Na szczęście wszystko wróciło na dobrą drogę❤️
schudne21
27 lutego 2019, 23:01Czekam na Twój wpis podsumowujący :)
WeronikaDiary
28 lutego 2019, 18:58Już się pojawił :)