hejka, co tam u was?? u mnie ostatnio nieciekawie;/
jakaś marudna się zrobiłam, może mam ku temu powody a może poprostu oczekuję za dużo;/ ale do rzeczy. jak pewnie większość z was wie a ci co nie wiedzą to już mówię że jestem w związku na odległość który trwa już 8 lat. dla mnie jest to zdecydowanie za długo, ale mój wybranek twierdzi że jest za młody (24lat) żeby coś zmieniać. boli mnie to bo czuję się jak piąte koło u wozu. wszystko jest ważniejsze ode mnie. nie mamy dogadane gdzie będziemy mieszkać, problem jest taki że ja nie chcę u niego a on nie chce u mnie;/ ja mam swój dom w którym byśmy mieszkali sami a u niego mielibyśmy mieszkać z rodzicami na co ja się nie chcę zgodzić. poszłam na kompromis i powiedziałam ok możemy mieszkać w twoim mieście ale pod warunkiem że osobno, no i na tym temat się skończył bo on nie szuka ani mieszkania ani nic nie planuje a mnie te zawieszenie już zwyczajnie męczy. chciałabym już ułożyć sobie życie mieć męża zajść w ciąże stać się samodzielnym człowiekiem a nie z rodzicami. po skończeniu technikum mieliśmy zamieszkać razem ale powiedział że z pustymi rękami nie przyjedzie,że chciałby się czegoś najpierw dorobić. pomyślałam wtedy oki, fajnie że chłopak myśli. ja w tym czasię pracowałam i poszłam na studia myślałam że w ciągu tych 3 lat już podejmie decyzję ale niestety nie więc ja aby nie siedzieć i myśleć nie wiadomo o czy poszłam na magisterkę a tym samym dałam mu do namysłu kolejne dwa lata, w czerwcu się bronie a z jego strony dalej zero reakcji. jest mi już bardzo ciężko ale on tego nie rozumie. Przecież nie można tak chodzić ze sobą w nieskończoność. Jak jesteśmy razem to jest super rozumiemy się kochamy. ale więcej jest tych dni kiedy jestem sama. wszystkie moje koleżanki ze studiów są mężatkami jedna ma dziecko druga powiedziała nam dzisiaj że jest w ciąży. Cieszę się jej szczęściem ale jednocześnie boli mnie to że ja jestem w takim zawieszeniu.
musiałam się wygadać bo tak jakoś ciężko mi z tym jest. wyprzedzając wasze pytania to rozmawiam z nim o tym naszym problemie tylko że on problemu nie widzi albo uważa że narazie tak jest dobrze.
cludiix.
16 stycznia 2014, 13:31Całkowicie zgadzam się z wypowiedzią karolinkaa21. Chłopak zbyt lekko traktuję sytuację i podchodzi do niej :/ najwyższa pora postawić jakieś ultimatum i zrobić krok na przód! Powodzenia! :*
Ebek79
20 października 2013, 14:258 lat! Dużo:) Bardzo pragniesz rodziny i dziecka. Teraz jeszcze pojawiła się zazdrość, bo dookoła związki i ciąże. A co z uczuciem do tego chłopaka? Chcesz mieć dziecko, czy chcesz z nim mieć dziecko? Pogadaj z nim, czego on chce i jak to widzi dalej. Miałam dużo lat temu podobną sytuację:) Tylko ja byłam po tej drugiej stronie. Mieliśmy się nawet rozstać, bo ja nie myślałam o przyszłości:/ Jesteśmy 8 lat po ślubie:) Pozdrowionka!
msdakan
12 października 2013, 20:01eh.. 8 lat związku na odległość :( masakra... a może powinnaś pokazać mu ze potrafisz zyć "bez niego" i jeżeli coś z tym nie zrobi moze ciebie stracić?? Nie mówię abyś zdradzała czy coś w tym stylu ale "Kotek wychodzę z kolegami z roku jak wrócę do domu wyślę smska" po czym np. zapomnieć o tym... i zrana mozesz go "przeprosić" i powiedzieć ze tak się bawiłaś wyśmienicie ze na śmierć zapomniałaś napisać do niego... Nie wiem czy to dobra rada ale moze i tak.... Mężczyzna który wie ze może stracić jakoś więcej się stara ;p