Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
#5


Dziś piątek trzynastego, dla mnie dzień jak co dzień, nic mnie pechowego nie spotkało (i mam nadzieję, że już nie spotka). Przyznaję, że nie do końca się dziś pilnowałam.

1. Śniadanie: 3 kromki chleba wieloziarnistego (te kromeczki są takie małe, że to jest śmiech na sali xD), w tym 2 z serkiem wiejskim i 1 z szynką. Obie bez margaryny czy masła. Da się :D I tradycyjnie już miętowa herbata.

2. Obiad: zupa pieczarkowa i ziemniaki (półtora gałki) ze schabowym, do picia woda z cytryną. Byłam głodna jak wilk, bo między śniadaniem a obiadem żułam tylko gumę ^^ I podjadłam aż 3 chrupki.

3. Podwieczorek: na bogato, bo porcja lodów i cappucino. 

4. Kolacja: dopiero będzie, ale na pewno będą to 3 kromki: 2 z serkiem wiejskim i 1 z szynką (myślę, że od 1 plasterka nie utyję). Zwykła herbata posłodzona jedną łyżeczką i z cytryną - na poprawę humoru. I dojadłam po kimś 1 małego tosta.

Tym razem bez żadnego cytatu. Pomysł jest, ale przyda się w innym wpisie. A zdjęcie trochę inne niż wszystkie, bo zrobione z innej perspektywy. Mimo tego i tak ładna figura i opalenizna. :)