Tytuł wpisu w pamiętniku odchudzania:
Już mi nie smutno. Teraz działam.


Moja waga mnie rano wkurzyła to się pomierzyłam. Wszędzie ubytki. No ale szklana zołza rzekła jak wyrocznia. No aż nie mogę w siebie nic wcisnąć. W piątek siłka z Szefową. Postanowiłyśmy śmigać dwa razy w tygodniu o 7:30 (strach) Jezu, co za godzina. Ale chcę być szczupła.... kiedyś! W sumie nie kiedyś, ale na 14 lutego. Szykuje się spora impreza, idę z moimi dziołchami. Plan jest taki, żeby się nawalić. Pierwszy raz od pół roku. I podrywać kogo popadnie, ale żeby popadł to muszę się odchudzić bardziej. Odkochałam się dziś rano, bo stwierdziłam, że jestem dla niego za głupia/za młoda/za fajna. Przeszło mi jak ręką odjął, nie będzie mi śmigał mentorskim tonem. Teraz poluję na Miłość Życia. Tak na serio, bo już mam dość być smutna i samotna. I gruba i dziwna. A idź Pan. 

Koniec czerpania mądrości życiowej z religii i od filozofów - przerzucam się na Taylor Swift! (klaun)

I już nie jem cukru. I już nie ulegam jedzeniu. Koniec kropka. Amen. Gotowi, do biegu START 

]:>

  • nyeusi

    nyeusi

    20 stycznia 2015, 23:32

    Mądre słowa ;p

  • kamci.a

    kamci.a

    20 stycznia 2015, 22:09

    No i dobrze, mądra decyzja

  • Dytusia

    Dytusia

    20 stycznia 2015, 16:02

    W następnym tygodniu waga na pewno spadnie, niczym się nie przejmuj;)

  • liliput1979

    liliput1979

    20 stycznia 2015, 15:40

    Kobieca, żeby nie powiedzieć "męska" decyzja. Dziewczyno, do boju. I miłej popijawy. Daj znać jak się bawiłyście i czy dużo towaru upolowałyście :D